Z ogarnianiem domu. Wiem, trudno uwierzyć w dyspraksję. I próbuję ją pokonywać, codziennie. Sposobami. Najlepiej jak nikt nie widzi, bo przypomina to taniec obłąkanego. Bo po co chodzić po pomieszczeniach zgodnie ruchem wskazówek i liczyć czynności, widzieć tylko "czynniki pierwsze", bo całość, nawet nie cała tylko cząstkowa - paraliżuje. Pcham to na tyle, żeby się nie wywróciło i aby się nie dać zasypać... Żałosne.
Z Bytomiem. Bo choć uczę tego, co lubię, nie pozbyłam się stresu. Jestem przygotowana - a gdy mówię do grupy ludzi, tekst rozłazi się jak mokry papier. Im większe zaangażowanie studentów, tym idzie mi lepiej, ale jeśli go nie ma, czuję się pokonana. Żałosna.
Dziekan mówi mi, żebym wytrzymała, a będzie dobrze. Nie wiem, skąd tyle empatii w tym wspaniałym człowieku, nie wiem, czy jestem tego warta. Tak bardzo nie chcę zawieść.
W "domu". Nie spełniam. Wymagań, oczekiwań, wyobrażeń. I już raczej nie spełnię, bo nie mam siły, aby "postarać się jeszcze bardziej". Dwadzieścia osiem lat. W dwudziestym dziewiątym nie stanę się nagle innym człowiekiem. Ani w trzydziestym.
Dziś bez metafor.
gdybyś
OdpowiedzUsuńwiedziała
jak bardzo
Cię
rozumiem...
Czasem trudno mi uwierzyć, że ktoś może być tak nieporadny w domowych sprawach jak ja...
UsuńAniu M - nawet sie nie domyślasz jak bardzo ucieszył mnie Twój wpis. Myślałam, ze jestem osamotniona w swojej nieporadności dotyczących spraw domowych.
UsuńNie potrafię zapanować nad domem :( gdy czytam blogi, przedświąteczne zakupy, sprzątanie, gotowanie - wszyscy maja idealnie zaplanowane i zorganizowane - to moje marzenie, które chyba nigdy sie nie spełni :(
Podobnie z praca - jestem nauczycielem 23 lata w szkole średniej i każda lekcja to wyzwanie- do każdej sie przygotowuje - mimo to, sa takie lekcje, które nie wychodzą :( czuje niedosyt, niezrealizowane zamierzenia i bardzo mnie to martwi. To zalezy od wielu czynnikow, ale przeciez nie jestesmy robotami, aby zawsze bylo idealnie i tak samo :))))
Myśle, ze każdy wykładowca, któremu zależy na przekazaniu wiedzy i dobrych relacjach ze studentami i uczniami ma podobne odczucia jak Ty. Znam nauczycieli, którzy tylko odhaczaja kolejne zajęcia w swoim kalendarzu - bez żadnej refleksji - ale to nie sa dobrzy nauczyciele :(
Aniu M bądź sobą, a studenci bedą Cię uwielbiać :)
Uwielbiam swoją prace, chociaż zdarzają sie trudne chwile- ale nie zamienilabym sie na żadna inna:)
Cieszę sie, ze nie jestem sama w swoich odczuciach dotyczących domu i pracy. Dobrze, ze jestes Aniu :))))
Jeśli mój wpis mógł się komuś przydać - to w sumie dobrze....
UsuńRozmawiałyśmy o tym więc wiesz, że wiem.
OdpowiedzUsuńTylko problemu (takiego jak)z Bytomiem nigdy nie poznam.
Nie spełniasz wymagań i oczekiwań, bo one nie dotyczą Ciebie, tylko osoby "wyobrażonej", którą przecież nie jesteś.
Dotyczą mnie i nie dotyczą. Wiem. Kierowane są do mnie...
UsuńA moze by tak zatrudnic fachowa pomoc do ogarniania? I oczekiwania sie spelnia, i ktos bedzie mial prace, a Ty Aniu jeden stres z glowy. :)
OdpowiedzUsuńTo samo mi do głowy przyszło.
UsuńA Dziekan z pewnością ma rację.
Co do fachowej pomocy - na razie mam wrażenie, ze spaliłabym się ze wstydu, albo najpierw musiałabym... posprzątać... ;)
UsuńCzy dziekan ma rację - nie wiem. Oby. Boję się, że nie podołam. Ale jeszcze się całkiem nie poddałam...
Wiesz, chciałabym wiedzieć/umieć/widzieć tyle, co Ty. Dziekan ma rację.
OdpowiedzUsuńHano, dziękuję, takie słowa podnoszą na duchu...
UsuńAniu :*
OdpowiedzUsuńAniu czy w "domu" próbowałaś odwrotnej analizy, czy druga strona spełnia Twoje oczekiwania?
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że gdyby nie "dom" byłabyś pewniejsza siebie.
Też uważam że dziekan ma rację, dasz radę :)))
Wiesz co - chyba odwrotnej analizy nie próbowałam. Bo niby dlaczego ktoś miałby spełniać moje oczekiwania. To tak jakbym... nie odważała się mieć oczekiwań...
UsuńAniu, a nie powinnaś...
UsuńKiedyś też nie miałam oczekiwań,a właściwie miałam tylko je tłumiłam, ale pilnie starałam się odpowiedzieć na oczekiwania innych, a teraz już nie tłumie swoich oczekiwań, tylko staram się o wzajemność. Ktoś może powiedzieć brzydka cecha, a fe, człowiek powinien być bezinteresowny. Tylko tych bezinteresownych bardzo często spycha się w kąt. A ja bardzo długo siedziałam w kacie już nie chcę tam siedzieć ;)
Czytam Cię już jakiś czas. I smutno mi. Z jednej strony pokazujesz się niesamowicie twórcza - wiersze, fotografie, rysunki, zafascynowanie tańcem, sztuką, opracowanie i prowadzenie zajęć dla studentów. A z drugiej strony "nie spełniasz czyichś oczekiwań", chcesz je spełniać, nie chcesz zawieść... I smutno mi bo ta druga strona, która jest tak zależna, tak się stara, może tłumić tą pierwszą. Szkoda.
OdpowiedzUsuńI złości mnie że ktoś ma wobec Ciebie jakieś wymagania, oczekiwania, które wydają się trochę - brakuje mi słowa - dziwne? mało realne? jak wobec niegrzecznego dziecka? - nie gniewaj się, nie wiem, o co chodzi, takie moje wrażenie z tego co piszesz
Ella-5
Widzisz - tak trochę jest, że płynę jakby dwoma nurtami. Ten pozytywny jest naprawdę jak rwąca rzeka; inaczej chyba musiałabym już się poddać (kiedy np. słyszę, że tylko wymyślam sposoby na wydawanie pieniędzy albo w ogóle nie myślę, albo...). Nie chcę opisywać szczegółów, choćby dlatego, że nie dotyczą tylko mnie, ale i drugiej strony, która przecież nie może tu bronić swoich poglądów czy sposobu spojrzenia na mnie. Ogólnie sądzę, że nie chodzi o czyjąś winę, nikogo nie oskarżam, tak się po prostu dzieje.
UsuńTyle że mam coraz mniej siły.
A nie złości Cię to? Ja bym się wkurwiła jakbym usłyszała coś takiego jak napisałaś. Jeśli Cię nie złości, to może tłumienie złości pochłania energię...
UsuńElla-5
Złości i... osłabia.
UsuńCoraz bardziej.
Ale też gdzieś od bardzo dawna zakodowane mam w sobie, że nie jestem "wystarczająco dobra". To nie popmaga w takiej sytuacji.
Wręcz przeciwnie. Jesteś za dobra.
UsuńAgniecho... :*
UsuńAniu
OdpowiedzUsuńzdiagnozowałaś mnie przy okazji..❤️❤️
:)
UsuńAniu, droga, miałam podobnie...Wciąż starałam się udowadniać, zaciskałam piąstki, ukradkiem ocierałam łzę i wciąż myślałam, co jeszcze robię źle? oraz, dlaczego wszystko robię źle? To udowadnianie pozbawiło mnie całkowicie energii, snułam się jak swój własny cień...nie wierzyłam w siebie i tonęłam. Moje hobby, trzymające mnie jako tako na powierzchni było też ignorowane i wyśmiewane. Potrzeba było roku pracy nad sobą, w końcu zaczęłam myśleć sercem i pokochałam siebie. Opinie wszystkich innych przestały mnie interesować, po woli więzy rozluźniły się, aż do całkowitego zerwania...Nie dawałam się już manipulować, przestałam byś obiektem. Teraz jestem szczęśliwa. Ty też będziesz, jak pokochasz ze wszystkich sił siebie. Masz być "dobra" dla siebie samej, nie dla innych...
OdpowiedzUsuńStaram się...
UsuńOj Aniu Aniu! takiej drugiej jak Ty ze swieczka szukac! jestes nadzwyczajna, niezwykla, oryginalna, zdolna...nie daj sie stlamsic! Pokochaj siebie, nabierz pewnosci, nie daj sie uprzeciętnić! a w to,ze nie dasz rade w Bytomiu po prostu nie wierze! sciskam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sobie poradzę, ale pewności nie mam.
UsuńGrażynko :*
"wystarczająco dobra"? w czym? przecież nie możesz być dobra we wszystkim!! jesteś świetna w pewnych dziedzinach, masz artystyczną duszę i talenty, co jeszcze musisz opanować, żeby być "wystarczająco dobra"?? sprzątanie, gotowanie i takie tam domowe czynności? a kto powiedział, że i w tym musisz być dobra?? Aniu, dałaś się stłamsić, brak Ci egoizmu żeby wybronić swoje JA!! popracuj proszę nad samooceną, nie potrzebujesz być wystarczająco dobra, bo już jesteś świetna!! i tego się trzymaj!
OdpowiedzUsuńWiesz - mnie sama też frustruje, ze nie umiem zadbać o porządek, ogarnąć wszystkiego. Czuję swoją ułomność w tym - i to nie jest dobre odczucie. Ale nie nauczyłam się i nie nauczę pewnych rzeczy, już to wiem. A w mojej dyspraksji miewam regres i wtedy bywa jeszcze trudniej...
UsuńJednak rzeczywiście byłoby mi z tym łatwiej, gdyby to nie musiało być takie ważne...
Aniu, ty po prostu nie masz wystarczająco dobrego partnera, on niewystarczająco umie zadbać o Ciebie, on nie wystarczająco umie zadbać o dom, tak abyś Ty mogła się rozwijać i poświęcać swoim pasjom, on niewystarczająco umie dodawać Ci skrzydeł,...
OdpowiedzUsuńwystarczy ? :)
zrywaj więzy, już wystarczająco długo ciągnęły Cię w dół :)
To nie takie proste. Myślę, oboje nie jesteśmy wystarczająco dobrzy dla siebie nawzajem. To niczyja wina...
Usuńhm...
UsuńNikt przecież nie chce źle...
Usuńwiem, wiem, że nie jest to proste, obgadałyśmy to ostatnio :)
Usuńna początek wyrzuć ze swojego słownika "jestem niewystarczająco.." i zamień to na "jestem wystarczająco dobra w ..."
oczywiście, że może to być niczyja wina, sama zdiagnozowałaś w czym tkwi problem, tak to jest, że czasem nie pasujemy do siebie,a po tylu latach chyba się to nie zmieni i po co się męczyć..
Ty pewnych spraw nie ogarniesz( nie musisz!), mąż tego nie chce zaakceptować ( też nie musi)
rozwijaj skrzydła, Aniu
spójrz, ile osób Ci dopinguje:)
Wiem, Viki :*
UsuńEch, Aniu... Ja też się staram i często sobie nie radzę.
OdpowiedzUsuńA Ciebie podziwiam, nie za te starania, ale za to, że jesteś taka właśnie, jaka jesteś - wyjątkowa:)
A w Bytomiu, jak sama piszesz, studenci bywają zaangażowani:) To budujące. I na pewno inspirujące. Dasz radę!
Dziękuję, Kalipso...
UsuńBardzo bym chciała dać radę, we wszystkim...
Aniu, a ja powiem tak : jeden jest od sprzątania, a drugi od pisania wierszy, robienia przepięknych zdjęć ! Nie wszystko można ogarnąć. Kto mówi, że ogarnia wszystko, mija się z prawdą, mówiąc delikatnie. Ideałów nie ma. Jesteś jedną z niewielu osób, która swoim spojrzeniem na świat, swoją wrażliwością zwraca mi uwagę na rzeczy, sprawy, których w ogóle bym nie zauważyła ! ... a o Bytom się wcale nie martwię :) ... nie przejmuj się jakimiś tam przyziemnymi sprawami. Ja już się nauczyłam :) Przed każdym sprzątaniem domu mam taką dyspraksję, jak stąd do Ameryki :) ... aha, i rację ma Kalipso, że jesteś wyjątkowa, i żadna dyspraksja tego nie zmieni :)
OdpowiedzUsuńEwo, dziękuję Ci za dobre słowo :) Taką dostałam dziś porcję ciepła!
UsuńPisać pozew?:)
OdpowiedzUsuńPoczekaj :)
UsuńJa niestety ogarniam dom tylko dzięki planowi zadań. Trochę żałosne są moje karteczki, ale to jedyne wyjście. Po prostu każdy dzień to 3-4 zadania, aczkolwiek niektóre rzeczy scedowałam na męża. Trudno. Chociaż są takie dni, że pobojowisko, aż strach. Zmuszam się, aby to robić. Dla teściów i tak będę pasożytem. Ostatnio w radio leciał jakiś program, który chyba zapadł mojemu mężowi w pamięć, bo powiedzieli, żeby ne robić na siłę pedanta z kogoś, kto nie daje sobie rady. No i chwilowo jest cisza. Ale jak czytam Twój wpis to widzę siebie i aż nie wierzę, że ktoś ma podobnie.
OdpowiedzUsuńA podpisuję się, że jesteś wyjątkowa, dobra i naprawdę bardzo utalentowana. To ta ogromna przewaga, że naprawdę masz się czym pochwalić - książki, wykłady, prace. :) Z resztą życzę abyś poukładała po swojemu.
U mnie plany nie pomogą. Choć karteczki, owszem, piszę, ale w zawodowych sprawach i w nich się przydają. Bo wiesz, w ogarnianiu domu próby planowania paraliżują mnie. Musze dzielić czynności na najmniejsze cząstki i nie myśleć o efekcie, np. umyć określona liczbę naczyń i popracować nad redakcją np. pół godziny, potem znowu określona liczba prostych czynności. Inaczej nie miałabym szansy nawet zacząć.
UsuńNapisałaś tak szczerze i wzruszająco, Aniu. Bardzo jesteśmy podobne i z podobnymi problemami sobie nie radzimy.
OdpowiedzUsuń(Przypomina mi się Virginia Woolf...). Czasy się zmieniają, ale dusze kobiet wciaz takie same. Na pół uwolnione. Na pół stłamszone. W niemocy, desperacji, w pragnieniu i lęku. W świadomosci, że przecież to wszystko, co je tłamsi jest w gruncie rzeczy niewazne, bo tylko przez nie wyobrażone.
Wciąż nic nie jest proste. Jak dobrze wyjsć po prostu z domu - a za oknem u mnie śnieznie się po nocy zrobiło - oddac się tej naturze, poczuć jej cząstką i choć przez kilka minut nie mysleć o swoich niemoznościach. Przytrzymać w sobie to cudne uczucie rozprostowania skrzydeł - jak najdłużej przytrzymać!:-)***
Olgo - tak mam, gdy wychodzę z aparatem i pochylam się nad niepozornym śmieciem, spękaniem farby czy rysą na murze... mam tu trochę inną "naturę", ale też pozwala mi rozprostować skrzydła...
UsuńAniu M., chciałoby się dać Ci prostą a skuteczną radę.
OdpowiedzUsuńAle tak się nie da. Życie bywa, jak wiemy, jakieś takie skomplikowane.
Życzę Ci, żebyś robiła, to co dla Ciebie ważne i to, co lubisz robić. W starym i Nowym i każdym roku.
Pani do sprzątania być może byłaby rozwiązaniem dużej części powierzchownych problemów.
Za nic nie chce być proste, to życie...
UsuńNa panią do sprzątania na razie nie stać mnie, ale może kiedyś :)
Aniu, Ty masz tyle talentów i tyle zalet, taką niezwykłą wrażliwość, tyle dajesz innym, że jakieś tam przyziemne problemy z codziennością powinny być kompletnie bez znaczenia. A firma sprzątająca może być dobrym rozwiązaniem, nie ma się czego wstydzić, oni robią to profesjonalnie, nie zadają pytań i nie oceniają.
OdpowiedzUsuńA, i jestem przekonana, że Dziekan ma rację!! Nie daj się pokonać obawom!
:**
Olgo :*
UsuńFirma na razie nie wchodzi w grę z powodów finansowych, ale kiedyś będę musiała o tym chyba pomyśleć...
Aniu, myślę o Tobie ciepło. I jestem przekonana, że studenci są zachwyceni zajęciami z Tobą, a pan Dziekan wie, co mówi.
OdpowiedzUsuńWiesz, niektórym studentom się podoba, jak prowadzę, a innym mniej. Wiem już, że niektóre rzeczy muszę zmodyfikować i zrobię to; przynajmniej spróbuję...
UsuńWiększość z nas czegoś nie ogarnia i nie ma się co łudzić nie ogarnie:)Nie widzę powodu dla którego książę małżonek nie mógłby ogarnąć tego co mu najbardziej wadzi.Wiem, teoria sobie a życie sobie.Sama jestem z tych co nie spełniła oczekiwań i winna jest całej zarazie swiata:).Dlatego wiem, ze ważne by nie zatracic siebie, dlaczego to my mamy byc niej ważni.Skąd mamy brać siłę gdy nikt nie kwapi się by nas zrozumieć i pomoc?Zostajemy sami ze sobą więc to nasz zakochany obowiązek dbać o te nasze Anie, Zosie,Marysię czy inne Mariolki:)I sio z Virginią Woolf:))Trzeba sobie dostarczać pozytywnych wrażeń a nie dobijać dodatkowo.I tak za dużo w nas wrażliwości, dlatego czasem tak trudno wytrzymać z własnymi myślami.Aniu, trzymalabym się tego Bytomia.To jest coś Twojego i myślę, że mimo stresu, dobrego dla Ciebie.Zaglądam tu od dawna, nic nie gadam ale sekunduję.Dziś nie wstrzymałam:)Jest tu przeogromna wrazliwość ale myślę, że jest też siła i moc:)Nie każdy np ma odwagę, prawie plackiem pokładać się na chodniku w biały dzień by zrobić zdjęcie maciupkiej roślince.:)
OdpowiedzUsuńLubuszanko - ciesze się, że się odezwałaś :)
UsuńI wiem, że trzeba dbać o siebie, choć po tylu latach czasem się już miesza, czyich oczekiwań nie spełniam: czy czyichś, czy moich własnych. Pewnie trochę tak i tak. Jak się pewne rzeczy ciągle słyszy, to w końcu człowiek się z nimi osłucha i zaczyna siebie widzieć tak, jak słyszy. na ogół daję radę, ale czasem coś się przelewa...
A gdzie jest napisane, że mamy ogarniać wszystko? Ja ogarniam - mniej więcej, jak się komuś nie podoba, niech ogarnia sam:) Ale, ja jestem daleka od rozterek z tym związanych... Całuję Cię i przytulam, może faktycznie ta pomoc fachowa do domu?
OdpowiedzUsuńA ja ciągle w niedosycie i stresie - co tym razem zrobiłam źle...
UsuńPrzeeestaaań! Się obwiniać.
Usuń( Łatwo napisać. )
Napisać taki tekst jak ten wpis - trzeba być odważnym. Ty jesteś.
Tak, jestem dość odważna, to prawda. Nabrałam odwagi z wiekiem :)
UsuńTak jest jak napisałaś.I wiem jak to jest kiedy się przelewa...Sama zazdroszczę ludziom, którzy jak to mówią mają na wszystko wyrąbane:))Ja jestem tą męczyduszą, która rozmyśla i rozbiera na czynniki pierwsze, co jest ze mną nie tak i ze może to inni mają rację.Ale to nieprawda.To co my czujemy jest ważne i czasem najbliższe prawdy.Zresztą, myślę, ze ludzkie losy są do siebie bardzo podobne, każdy ma jakiegoś trupa w szafie:)Jesteś wrażliwą, ciepłą kobietą.Dajesz innym swoje wiersze,zdjęcia, przekazujesz wiedzę młodym ludziom.Wiesz ile to jest?Nie daj się kochana czarnym myślom.Przyszły, przejdą, potem przylezą kolejne:)I znów trzeba brać na klatę, choćby nie wiem jaka wątła była:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze to raczej niewykonalne ale najbardziej, pożyteczna zamiast gadania, byłaby ekipa z nas:)Każda z winem czy co tam lubi sączyc jako wspomaganie do sprzatania, Ty wstępnie znieczulona cobys się nie przejmowała:)małżonek wysłany gdzieś na motor czy co On tam lubi:)i ogarnęłły by my co jest do ogarnięcia i niech sobie potem zalega na nowo.Szkoda tylko tak gadać po próżnicy gdy ktoś w potrzebie:)
OdpowiedzUsuńLubuszanko, wsparcie słowne, również blogowe, też daje bardzo dużo. Czuję, że ktoś rozumie, ktoś myśli. To naprawdę bardzo ważne i daje siłę.
Usuńto ja Ci tylko napiszę, że już mam Twoje zdjęcie
OdpowiedzUsuńjest jeszcze ładniejsze niż myślałam!!
:))
Aniu nie zmieniaj się...
Ojej, Rybeńko, tak się cieszę, że Ci się podoba!
Usuń:***
:**:))
UsuńOj dobrze Cię rozumiem Kochana.Ja zawsze rozdarta bo chciałabym wszystkiemu sprostać i widzieć wszystkich zadowolonych.No właśnie wszystkich a o sobie często zapominam...Aniu kochana jesteś pełna pasji ,utalentowaną kobietą ,nie pozwól aby ktoś Cię stlamsil ,żyj po swojemu.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa również pozdrawiam - i dziękuję.
UsuńAniu, spoznionam troche, ale sciskam z calych sil.
OdpowiedzUsuńNie ma ludzi idealnych, to roboty, a ty masz tyle talentow, ze to musi, no trudno, musi sie gdzies wyrownac, zeby bylo sprawiedliwie.
:****
Lolu :*
Usuń