przy samym dnie wielkich głębin
ryby i sny są tak płaskie
jakby wcale nie miały środka
to tak jak gdy stare piwnice
udają mapy średniowiecznych więzień
gdzie pleśń rośnie cicho a ściany się pocą
być może żyję tylko wtedy
gdy załamuję oba ramiona wagi
oj
OdpowiedzUsuńAniu, u mnie się dziś ściany w mieszkaniu pociły ! Sąsiedzi mnie zalali ! Mam nadzieję, że nic na nich nie wyrośnie :) ... jakoś tak mroczno dziś piszesz . Jakbym czuła, że ryby się z tej plaskatości podduszają !
OdpowiedzUsuńTo trochę tak, że najtrudniejsze treści chowają się najgłębiej i najmocniej. taka psychiczna strategia obronna. Ryby dają sobie jednak radę, jak sądzę.
UsuńZ tym zalaniem to okropne, mam nadzieję, że nie ma wielkich szkód...
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńNie tyko za ten wiersz.
Za całokształt.
;)
Przede wszystkim za szczerość.
I za brak przerostu formy nad treścią. Za to bardzo dziękuję. To dziś wyjątkowe. Bardzo szlachetne.
Dziękuję, Aniu, za tę harmonię.
Teresa (Małgorzata).
W wierszu chciałam jeszcze dodać, że żyjemy, wychylając się nieustannie poza środek ciężkości, jakby "próbując" świat. To a'propos harmonii, choć trochę paradoksalnie... Ale skróciłam tekst; prawie zawsze skracam :)
UsuńTwoje słowa wzruszyły mnie - dziękuję.
To nasze "wychylanie się nieustanne poza środek ciężkości", ten nasz grzech pierworodny, to właśnie próbowanie świata, jak pięknie to nazwałaś. To życie.
UsuńSkróciłaś tekst. Cała Ty. Ale to też jest szlachetne.
Pozdrawiam bardzo,
Teresa.
Cudo!... bardzo do mnie trafia i po prostu świetny tekst!
OdpowiedzUsuńDziękuję :***
Usuń