Że szczyt NATO, to niby wiedziałam, ale się nie przywiązywałam.
Ale siłownię i basen mam w hotelu, który pewnie przedstawia sobą jakieś znaczenie strategiczne na szczeblu.
Normalną drogą się nie weszło, trzeba było okrążyć zasieki i przejść przez bramkę z kontrolą pirotechniczną i ogólną. Materiałów wybuchowych akurat nie miałam, ale piszczało mi w staniku - sympatyczni funkcjonariusze uwierzyli mi jednak na słowo, że to fiszbiny i haftki...
A jak wyszłyśmy z przyjaciółką z basenu, okazało się, że panowie w umundurowaniu, z detektorami i z pieskami będą właśnie kontrolować prysznice i szatnię.
Żaden jednak nie chciał się ładnie ustawić do zdjęcia. A już zupełny brak zrozumienia okazali na ewentualność wrzucenia fotki na fejsbuka ... :)
Byli malo towarzyscy, a nawet nie dzentelmenscy powiedzialabym...nie pomyslalbym, ze fiszbiny piszcza, popatrz potrzeba bylo szczytu nato by sie dowiedziec, na cos to nato sie przydaje.
OdpowiedzUsuńZa to pieski były śliczniutkie :)
UsuńAle podobno nie wolno ich zaczepiać, kiedy są w pracy :)
Wiadomo przecież, że wróg czai się najczęściej pod prysznicem. W szatni rzadziej.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy w basenie...
UsuńW basenie aż się roi, tylko są niewidoczni. Dobry szpieg powinien być przezroczysty.
UsuńAni pieska nie wolno było pogłaskać ?
OdpowiedzUsuńWłaśnie chyba nie...
UsuńAniu, ale jutro, to już Ci ten stanik by przetrzepali :)
OdpowiedzUsuńNie robiłabym sobie wielkich nadziei ;)))
UsuńWesoło!
OdpowiedzUsuń