niedziela, 3 lipca 2016

Łucjo, Łucjo

Miałam dziecko, o którym zapomniałam - taka była fabuła snu.
Może mieć niecałe trzy lata, ona, dziewczynka.
Przypomina mi się co jakiś czas - z bólem, z poczuciem utraty i winy.
Gdzie jest Łucja? - pyta ktoś, pytam ja.
U moich rodziców - tyle wiem.
Ale bywam tam czasem - dlaczego ukrywają ją przede mną? Zacierają wszystkie ślady. Możliwe nawet, że widuję ją czasem z daleka, ale nie wiem, że to ona. Ona nie wie, że to ja.
Dla mojego dobra. Bo nie dałabym sobie rady.

Tej nocy rozpaczałam i krzyczałam - dlaczego? Dlaczego tak się stało?!!! Właściwie wszystko było tym krzykiem, wysiłkiem, by przezwyciężyć niemotę śpiącego ciała, ściśniętych żeber, podkulonych kolan.

Chcę ją zabrać.
Nie rozpozna Cię.
Ale przecież wygląda jak ja.
Powoli. Musiałaby się przyzwyczaić.
Chcę natychmiast.
Jest moja, moja, moja.

Nie wiem, do kogo krzyczę, nie wiem.

14 komentarzy:

  1. Mam ciarki na całym ciele.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. To ja jestem Łucją, zapomnianą przeze mnie...

      Usuń
  3. Przejmujące i bardzo mi bliskie, Aniu.
    Kalipso

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję, że ten sen był ważny. próba kontaktu z cząstka mnie: odrzuconą przeze mnie, a wcześniej jakoś "zabraną" mi przez okoliczności życia. Uczucie dojmujące, ale też daje nadzieję. czuję też mocno, jakie to trudne - spróbować odzyskać ją-mnie...

      Usuń
  4. Do siebie pewnie... Przytulam... Ty przytul tę dziewczynkę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Matkożtymoja, makabra! Nie doszukiwałabym się aż takiej głębi. Mózg chadza takimi drogami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie doszukiwałam się - od razu samo wypłynęło :)

      Usuń
  6. Dokąd odeszłaś moja piękna? Co z tobą stało się? https://www.youtube.com/watch?v=iE6fhG2-mmM

    OdpowiedzUsuń