środa, 27 czerwca 2012

Całe mazurskie

Tak, tak właśnie trzeba by nazwać wino, a raczej WINO, mojego taty.

Powstaje z drobnych ciemnych winogron obrastających altanę na dalekiej północy Mazur, które, jak to winorośl ma w zwyczaju, sięgają korzeniami głęboko w zagmatwaną geologię tej ziemi.
W to miejsce mój Tato wkłada swą miłość oraz czułość, dając mu swą obecność każdego dnia - stąd bierze się słodycz.

Tam prawdopodobnie przez lata spotykali się wcześniejsi mieszkańcy krainy - za czasów wschodniopruskich, o czym świadczą znaleziska - monety, łyżki, guziki, cynowe figurki. Ziemia, nie śpiesząc się, powoli, oddaje to wszystko, każąc myśleć, jakie historie, czyje myśli, czyje uczucia dotykały tego, przed wiekiem, przed dwoma. Czy guzik odpadł w tańcu, czy w walce - tego już się nie dowiem. Stąd leciutka gorycz podpalona orzechem, którą czujesz w tyle języka, gdy minie pierwsze ciepło.

Tam, jeszcze dawniej, przed tysiącleciem, skry z ogniska ginęły wysoko w mroku, a pogańska panna młoda patrzyła na mężczyznę, na jego ramiona, które pochylą się nad nią jeszcze tej nocy.
W chacie o ścianach obłożonych mchem, z leciutkim zapachem dymu.
Stąd lekka cierpkość, która pozostaje najdłużej.

I nadzieja.

9 komentarzy:

  1. no Aniu, stworzyłaś marką oraz świat wokół niej. Czy myślałaś kiedyś o pracy w marketingu????? :*

    OdpowiedzUsuń
  2. markę miało być rzecz jasna

    OdpowiedzUsuń
  3. zdecydowanie zgadzam się z Mar !:)
    fantastyczna reklama Wina:)

    OdpowiedzUsuń
  4. trafilam tutaj po odczytaniu wpisy z listem od Twojego Taty... jestem zauroczona Twoim stylem pisania, lekkoscia , poezja, glebia i przede wszystkim wartoscia slow.. ani jednego zbednego slowa, a te ktore sa, sa wielowarstwowe...masz niezwykly dar, Aniu :) na pewno bede tutaj wracac...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadzieja na to, że ta historia nie ma końca.
    Piękny wpis Aniu :)

    OdpowiedzUsuń