Słowa gniotą się we mnie, pod skórą, pod żebrami, chcą i nie chcą się urodzić.
Coś w środku we mnie daje mi znaki świetlne, coś stuka, bardzo dalekim rytmem.
Sny są pierwotne, spod darni, na przykład taki, że odcinam sobie rękę, tuż poniżej łokcia, nożem-piłą. Nie czuję bólu, tylko dotyk. A potem nadal tę rękę mam, jakby odrośniętą i tę odciętą też, i już wiem, że to nie pierwszy raz. I dotykam jej takiej - jeszcze mojej, ale już obcej.
Szukam znaków - kim jestem. Chcę rozpoznać, o czym to do mnie mówi.
Widzę to jak ważną, grubą, zapisaną gęstym drukiem książkę, ale w nieznanym mi języku. Nie wiem, czy można się go nauczyć, czy to nie zapomniany język.
Może to mit, który - jak wszystkie - rozgrywa się wewnątrz nas. Jestem Prometeuszem, wykradam sobie ogień. Sama skazuję się na karę, przywiązuję się do skały, a potem zamieniam się w sępa, a on wiadomo... Czy to stąd się wzięło?
Co właściwie wykrada Prometeusz? Wiedzę skrytą w podświadomości, która dałaby nam wolność, byłaby ogniem? I dlaczego tak bardzo się jej boimy, że musimy go uwiązać i karać? A nawet wyrzucić go i udawać, że go nie znamy, że nie boli nas jego wątroba...
Mieć ogień i nie mieć go, panować nad nim i lękać się go. To może stała cecha ludzkiej kondycji.
Nie wiem. Tak tylko rozmyślam.
Ogień to światło. Mit Prometeusza z rozszarpywaną wątrobą, w każdej baśni micie czy opowieści, ziarenko prawdy, też szukam jej rozgrzebując mity, wewnątrz siebie? Ciekawe spostrzeżenie. Karzemy sami siebie za poczucie winy? A gdy pozbędziemy się go, skończy się kara? Z podświadomością najlepiej iść na piwo. :) Hm, nie bardzo za duże spoufalenie, świadomość ma być dobra dla podświadomości, ale nie chodzić na smyczy.
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje ostatnie pisanie, szczególnie wykład o świetle jego przemianach i możliwościach o. Ernettiego, jest dla nas wszystkich bardzo istotny. :)
Podświadomość, świadomość, nadświadomość - to podział dość arbitralny, nie stosuję go sztywno. chodzi mi raczej o to, że pewnych treści umysłu boimy się. Jest to czasem rozpoznanie czegoś dobrego, a czasem czegoś, co uznaje się za moralnie (na ogół kulturowo) złe. Ideologie, polityka, religie i inne instancje kulturowe każą nam to tłumić, bo to może być niebezpieczne społecznie. Czasem jednak coś po prostu jest bolesne, przynajmniej na początku i wolimy o sobie czegoś nie wiedzieć. Wolimy trzymać się w ramach, często zresztą bardzo słusznie, bo jest spore ryzyko. Wolność, wiedza - bywają ryzykowne. W samej symbolice ognia w kulturze to widać.
UsuńJeśli chodzi o tekst u Ciebie, to poproszę o dokładny link - nie znalazłam go :)
http://elkiblog.pl/index.php/maszyna-czasu-istnieje-chronowizor-to-urzadzenie-moze-wywolac-tragedie-o-swiatowym-zasiegu/#comment-51100
OdpowiedzUsuńSłowa którymi ojciec Ernetti tłumaczył dziennikarzom zasady na jakich podjęto zrealizowanie maszyny czasu. Według mnie tłumaczą bardzo dużo. Tak mało ludzi chce zrozumieć chce zastanowić się nad ich przesłaniem i mądrością.