Dużo było wydarzeń, wzruszeń i... pociągów.
Wtorek zaczął się od Bytomia i zajęć. Wróciłam jak do miejsca bliskiego mi już i znanego. "Pani Aniu - powiedział pan portier - jedyneczka dla pani". Jedynka to najfajniejszy z pokoi gościnnych w budynku wydziału. Pan Konrad z biblioteki przygotował mi zestaw nowości do przejrzenia, a deszcz znajomo bębnił w dach.
Ech, sentymentalna się robię :)
W środę rano znowu zajęcia, a potem - pociąg. Do Bielska, do Lucyny Brzozowskiej, na promocję jej książki Jestem niewinna wydanej u mnie. Był to wieczór inny od spotkań autorskich, jakie znałam, bo Lucyna pokazała prezentację multimedialną, a w drugiej części czytała wiersze z towarzyszeniem muzyki. Dwoje muzyków nie miało przedtem okazji spróbować razem grać, ale improwizacja wyszła wspaniale. Dźwięki kryształowych mis i fletów beskidzkich świetnie do siebie pasowały - i do słów Lucyny. Zasłuchałam się, wzruszyłam... i poczułam głęboko, że wiem, dlaczego jestem wydawcą. Bo to jest uczestniczenie w narodzinach piękna. To zaszczyt móc wydawać dobre książki. Po prostu.
A deszcz padał i chyba też starał się akompaniować... najpierw wierszom i muzyce, potem nocnym rozmowom, a jeszcze potem snom.
A następnego dnia pojechałam do Warszawy z międzylądowaniem w Katowicach. W Warszawie zaś prawie bezpośrednio z pociągu na uroczystość wręczenia nagród literackich im. Leopolda Staffa. Było wzruszająco i pięknie.
Wszędzie zrobiłam trochę zdjęć, ale telefonem zamiast aparatem i oczywiście nie mogę ich zgrać. U Lucyny na laptopie się dało, więc możecie część zobaczyć na jej blogu oraz na fejsbuku. Niektóre z tych zdjęć są moje - można je poznać po tym, że przedstawiają kafle i drzwiczki pieca, świeczki, fragmenty drewnianych skrzynek oraz drzwi zamiast bohaterki wieczoru :) Trochę oczywiście przesadzam, robiłam też zdjęcia odpowiednie do okoliczności :)))
A koty Lucyny są cudowne. Zrobiłam sobie z nimi selfie!
Piękne selfie, pasujecie do siebie.
OdpowiedzUsuńZajrzę do Lucyny, dawno tam nie byłam.
Ten srebrny to niesamowity przytulak :)
Usuńto są chyba białe tygrysy, sądząc po wielkości!
OdpowiedzUsuńKoty syberyjskie, jeden srebrny, drugi rudy. Rzeczywiście wielkie :)
UsuńSliczne zdjecia, sliczna Ty i sliczne kiciaki...alem oryginalna w okresleniach!
OdpowiedzUsuńa i trzy dni niezwykle!
Dni gęste :)
UsuńZdjęcia prześliczne! :)
OdpowiedzUsuńDni dobre.
Cudne zdjęcia z kotami! Lubię wiersze Lucyny:)
OdpowiedzUsuńJa też lubię. Oraz lubię koty Lucyny. One chyba mnie też, zwłaszcza srebrny :)
Usuń