Kotkę coś czasem boli, możliwe, że od kręgosłupa. Weterynarz przyjdzie po 20.
Niby wszystko normalnie, ale przy niektórych ruchach tak miauknie... No i poszła spać do łazienki...
Nie umiem się ogarnąć, w ogóle nie umiem.
Nadaję się tylko do bardzo ograniczonego wycinka rzeczywistości.
Wiersz motywujący autorstwa Olgi Jawor:
OdpowiedzUsuńRusz się, rusz duszo niepozbierana
Zrób, co masz zrobić nareszcie
Nie tkwij w martwocie i rusz się zaraz
Wciągnij odważniej powietrze
Sama się w dołek swych obaw wkopałaś
Teraz się z niego wygramol
Bo czas ucieka, Ty tylko biadasz
I wciąż powtarzasz to samo
A że się boisz, a że nie umiesz
Dorosła a ciągle jak dziecko
Odnajdź nareszcie w swoim rozumie
Chwilę do startu konieczną
I działaj, działaj wbrew wszystkiemu
Bo strach jest gorszy niż dzianie
Wyzwól się wreszcie z jarzma lęku
Co się ma stać, niech się stanie!
W końcu przecież zawsze działam. Mimo wszystko.
UsuńO, widzę że mam następcę!
UsuńPozdrawiam.
I.
O! A więc to nie byłaś Ty?
Usuń:)
No nie, ale wiersz mi się podoba i jeśli można sobie przepiszę.
UsuńTeraz ja też miałam problemy i pisanie komentarzy poszło na bok.
Ale cieszę się, że ktoś nad Toba czuwa i ciągnie Cię do góry.
I.
Przepisz sobie.
UsuńDla mnie nie jest zbyt przekonujący... ;)
A mi takie wiersze pomagają, w trudnych sytuacjach lęk lub strach mąci umysł i trudno jest podejmować dobre decyzje, bo człowiek nie słyszy swojego głosu wewnętrznego. Miałam tak przez ostatni miesiąc, ale powoli dochodzę do siebie.
UsuńTo może ten wiersz jest napisany do mnie, bo ja nie mam bloga?
I.
Może :)
UsuńMój kot od wczoraj lekko kuleje, mam wrażenie, że to ból stawów,
OdpowiedzUsuńzwierzaki tak jak ludzie też reagują na zmiany pogody
Aniu :*
mam nadzieję, że u nas też nic poważnego...
UsuńBiedna kicia :( Nie powie, co ją boli. Mam nadzieję, że wizyta weterynarza pomoże biedulce.
OdpowiedzUsuńA z ogarnianiem się, to tak bywa, znane mi uczucie z autopsji. I mija. Jutro jest pełnia zresztą, to człowiek jakiś taki rozedrgany chodzi.
Własnie, rozedrganie to dobre słowo.
UsuńWłasnie ze zwierzakami jest ten problem, ze nie powiedzą...
No wlasnie jakas ta pogoda jest hustawkowa i wplywa na samopoczucie. Na moje tez, szczegolnie rano. Ale ty rzeczywiscie dzielnie stawiasz czola obowiazkom, wiem o tym, Poczytaj sobie ostatni post kur dzikich, tam az kipi od dobrych energii. Sama mi ten blog wskazalas...sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńByłam u dzikich kurek dzisiaj :)
UsuńStawiam czoło - staram się, ale po drodze czuję się strasznie słaba. jakby nie było we mnie grama dzielności.
Zycze by te gramy jednak daly o sobie znac...a wiem, ze wkrotce beda kilogramy tej dzielnosci
UsuńPozwól sobie nie być dzielna. Przecież nie zawsze się da.
OdpowiedzUsuńWiem. Ale czasem uciekłabym.
UsuńAniu, wierz mi, znam i takie dni... Na pewno weterynarz znajdzie przyczynę i pomoże kici. I od razu ci ulży. Dzięki, że u nas byłąś, mimo wszystko. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńWeterynarz był już, powiedział, że z powodu zwyrodnienia stawów. Dał długo działający steryd.
UsuńNa tym naprawdę mogą zwierzaki długo i normalnie funkcjonować, mój piesuś ma zwyrodnienie kręgosłupa, ale dostaje raz na miesiąc takie specjalne tabletki i naprawdę mu to pomaga. Dobrze, że weterynarz zadziałał jak trzeba, będzie w porządku.
UsuńTen steryd ma działać przez dziesięć dni.
UsuńKicia dostaje też tabletki na wyregulowanie tarczycy i specjalną karmę na delikatną wątrobę. Ma 16 lat prawie, kochamy ją jak szaleni...
Koty maja konskie zdrowie, bedzie dobrze:**
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, bo to już staruszka.
Usuńi co powiedzial lekarz?
Usuńjuz doczytalam!
UsuńJak bardzo Cię rozumiem. Nie da się nie martwić i nie bać się o ukochane zwierzątko. Boję się nieustannie.
OdpowiedzUsuńCzasem wydaje mi się, że to jest okropnie trudne. Wczoraj wieczorem miałam ochotę znieczulić się jakąś tabletką przeciwlękową...
UsuńBo to jest okropnie trudne i straszne, dla mnie to jedno z najgorszych doświadczeń tego żywota. Zwierzęce życie to mgnienie tylko...
OdpowiedzUsuńPS. Szkoda, że takich tabletek nie ma. To znaczy są, ale wiesz... potem lęk jest jeszcze większy...
OdpowiedzUsuńMiałam już bardzo trudne chwile, gdy chorował i umierał szczurek Helmut, one żyją bardzo krótko i w dodatku są obciążone mutacjami, czyli spadkiem z laboratoriów. Zawsze chciałam zachować jego jednostkowe, konkretne szczurze życie, kochane życie jako coś bardzo ważnego. To było jedno z najtrudniejszych doświadczeń dla mnie, ale jestem szczęśliwa, że był ze mną. Wiele mu zawdzięczam.
UsuńTyle zawdzięczam moim zwierzętom, że nigdy się nie wypłacę. Dały (i dają) coś, czego nie da nam najlepszy nawet z ludzi. Całkowite oddanie, bezwarunkową miłość, bezgraniczne zaufanie i wierność wbrew wszystkiemu. Na samą myśl o tym, jak im człowiek za to odpłaca, chce mi się wyć.
OdpowiedzUsuń