Przyszedł dziś P. porehabilitować mój kręgosłup oraz ramię prawe, które jest nadużyte przykomputerowo.
Otworzyłam wówczas drzwi balkonowe, co przywabiło trzy nieduże muchy.
Ani ja, ani P. nie boimy się much.
Nawet mąż i kotka się nie boją.
Lu jednak wprost przeciwnie.
Żąda więc (Lu, nie mucha, choć mucha może też by chciała :))) przebywania na mojej głowie, bo tam znajduje się strefa bezpieczeństwa.
Tudzież stałości, odpowiedzialności i mądrości wszelakich, jak zapewne mniema.
Mucha na głowie!?!
OdpowiedzUsuńNie, nie mucha.
UsuńLu, czyli psica :)
nieustannie?
OdpowiedzUsuńPrawie. Najlepiej, kiedy leżę i wtedy najłatwiej.
UsuńAle kiedy nie pozwalam, można jeszcze piszczeć jęczeć i wzdychać wymownie.
Jeśli zasnę i Lu ułoży się tak, że nie ciągnie mnie za włosy, to mam przynajmniej pewność, że komar nie ugryzie mnie w czoło.
No i mucha nie siada! :)
:DDDD
Usuńniesamowita symbioza!!
taka duża Lu i taka bojaźliwa! ;))
OdpowiedzUsuńmyślę, że to tylko pretekst :)
Nie, myślę, że nie. Normalnie, ona nie jest bardzo przytulna :)
Usuń...ktoś tu komuś wszedł na głowę... :))
OdpowiedzUsuńNa to wygląda :)
Usuńmnie muchy strasznie brzydzą
OdpowiedzUsuńrozumiem więc Lu doskonale :)
Mnie brzydzą martwe muchy, okropnie. żywe mogą sobie latać, ale lepiej poza moim mieszkaniem :)
UsuńOch ta wrażliwa Lu :)
OdpowiedzUsuńtak, Lu ma delikatną psychikę :)
UsuńMuch tez nie lubie :)
OdpowiedzUsuńWezme przyklad z Twojej Lu ;) Musze sobie glowe czyjas zaadoptowac ;)
Usciski :)
:)
Usuń