Kota ostatnio ciągle o czymś do mnie rozmawia.
O ósmej rano pod drzwiami zaczyna mnie wołać i nie ustaje.
Muszę pójść z nią do jej miski, nasypać świeżego żarełka i usiąść blisko. Przy tym co chwila zapewniać, że jestem, i najlepiej dodatkowo smyrać po pleckach.
A ona przy tym co jakiś czas podnosi głowę i sprawdza, czy się nie oddalam.
I tak potem kilka razy dziennie.
Chciałaby też ewidentnie zająć jakąś miejscówkę u mnie, miauczy więc w drzwiach i przesuwa się ostrożnie ku środkowi pokoju.
A Lu - terytorialistka - leży z głową na łapach i patrzy, by w odpowiednim momencie dać znać, że nic z tego.
I patrzy z wyrzutem. A potem mówi, że właściwie to powinnyśmy się udać wspólnie w stronę lodówki. Tak w ramach rekompensaty...
Śliczna, kochana kotunia.
OdpowiedzUsuńTak, jest bardzo kochana.
UsuńPrześliczna!
OdpowiedzUsuńI kocha Cię bardzo :)
właśnie to miałam napisać:)))
Usuńale jak to Olga,czyta mi w myślach nawet zanim pomyślę;)
:)))
UsuńKocha i potrzebuje Cię.
OdpowiedzUsuńNie wygląda na swoje lata. Piękna.
Ma młode oczy.
Usuńto straszne, tak żyć w trójkącie...:) dla pięknej Koty, oczywiście, bo co zrobić, co zrobić z tą miłością?
OdpowiedzUsuńJest jeszcze mój mąż - cały dla koty :)
UsuńJeżeli ktoś twierdzi, że koty przywiązują się wyłącznie do miejsca, to się bardzo, ale to bardzo myli.
OdpowiedzUsuńSłodki pyszczek ma Twoja kiciunia :)
zgadzam sie!
UsuńJest silną osobowością :)
Usuńpięknie być tak bezinteresownie (no może trochę za żarełko ;)) kochanym... :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
Usuńczytam właśnie Kawkę na morzem :)) ależ tam są koty rozgadane :)) ach przydałby Ci się tłumacz z kociego :)))
OdpowiedzUsuńWłaśnie do mnie rozmawia. Z grubsza wiem, o co jej chodzi :)
Usuń