Nowy wpis w blogu Magdy przywołał do mnie obrazy z marzeń.
Powracająca od dawna przez całe lata myśl o podróży łodzią po rzece wśród lasów, po wodzie przezroczystej jak kryształ, prześwietlonej słońcem, przez którą widać drobne roślinki na dnie, ryby i czysty piasek. I żeby czasem, podnosząc rękę, można było dotknąć zwisających nisko gałęzi.
W zeszłym roku przez chwilę był plan, by zrealizować to marzenie - by popłynąć Krutynią, kajakiem, ale niektóre plany się rozpływają i ten był akurat taki.
Ale przecież to nie musi być Krutynia, nie musi być kajak, może być płaskodenna, drewniana łódź, ukryta w niszy wysokiego brzegu. Wiem, że gdzieś jest. A jak nie - to sama ją zbuduję.
Polecam, najlepiej jeszcze w maju Czarną Hańczę, tam znajdziesz to wszystko i jeszcze więcej, a Krutynia niestety jest jak Marszałkowska.
OdpowiedzUsuńPS
Marzenie piękne.
Tak, słyszałam, że na Krutyni trzeba się rozpychać łokciami (wiosłami?)
UsuńByłam, widziałam, trzeba :)
Usuńtak też myślałam :)
UsuńSpływ barką po Biebrzy? :)
OdpowiedzUsuńBarka mogłaby być dobra :)
UsuńPiękne marzenie!
OdpowiedzUsuńDo spełnienia :)
Usuń