A w poniedziałek, czyli już dziś, wybieram się dla odmiany... do Bytomia. Aż na cztery dni tym razem, by odpracować zajęcia, których nie mogłam przeprowadzić wcześniej, bo studenci przygotowywali dyplomy.
Dużo pracy przed nami :)
A we wtorek, tuż po zajęciach, krótka wyprawa do Wrocławia w celach... okołonaukowych. W środę zaś rano powrót prosto na zajęcia.
Lubię te moje małe intensywne podróże. Ich zapowiedź, jak lekki ciepły impuls w mięśniach. A potem czuję, że się uśmiecham.
I Lu na dodatek.
Lu tez usmiechnieta. :)
OdpowiedzUsuńTak, taką miewa minę :)
UsuńElegancka kobitka :)
OdpowiedzUsuńZ fryzurką :)
UsuńPiękna Lu. Niech Cię wspomagają dobre duchy podróżników.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Duchy podróżników są miłe :)
UsuńOwocnych i ekscytujących wrażeń podróżnych. Lu jest taka śliczna, że ach!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Hano!
UsuńNieprawdaż, że ach?
Cóż to za sympatyczny pyszczek!:)*
OdpowiedzUsuńUkrywa skomplikowaną dość naturę :)
UsuńBo podróze są fajne - daja takie potrzebne oderwanie od codzienności. I pozwalaja za nią też zatęsknić!:-))
OdpowiedzUsuńOstatnio stały się prawie codziennością :)
Usuń