Jestem pod wrażeniem Twojego sformułowania. Bo w pierwszej chwili to nawet odczułam sprzeciw. Po namyśle jednak przyznaję rację. To rzeczywiście figowy listek. Czyż jednak jesteśmy w stanie zrezygnować ze swoich upodobań? Tych żywieniowych w szczególności? Inna rzecz jest taka, czy mamy obowiązek być przepustowi dla obcych kultur i religii kosztem własnych priorytetów moralnych. Ja powiem: nie mamy. Więcej - mamy obowiązek - nawet w obliczu utraty szacowanych (domniemanych zresztą) zysków.
Od kwestii zysków, polityki itp zupełnie tu abstrahuję. Myślę tylko, że zachodzi tu swoiste zamknięcie oczu. Wychowałam się na (chrześcijańskiej, polskiej) wsi i widziałam często świniobicie, oraz zabijanie kaczek i kur - uwierz mi: ubój rytualny przy tym to nic. Chodzi mi jeszcze o postawę - również skądinąd religijnie gruntowaną - że po prostu mamy prawo dysponować cudzym życiem, życiem innych gatunków. Bo są smaczne. I jeszcze obrona koni, wykupowanie ich z rzeźni - a przy tym los krowy rozpatrywany jest w zupełnie innych kategoriach. Dla mnie to rodzaj hipokryzji.
To prawda. Ja też czasem jadam mięso, poza tym tak nas natura i kultura ukształtowała. Ale tak łatwo jest podzielić: te gatunki będziemy kochać, nadawać im imiona, leczyć - a tamte potraktujemy jak surowiec do steku czy sałatki. Ta myśl nie daje mi spokoju.
Refleksja o kamieniu dotyczyła raczej tego, co zauważyła Emka. Przecież nie zawsze musimy mieć gotowe rozwiązania. Ty natomiast z wielką wprawą wkładasz swój kij w mrowisko, niezwykle trafnie rozpoznając problem. Tak, jak mówisz, warto przyjrzeć się z bliska wszelkim ustalonym poglądom i skojarzeniom. Nigdy nie wiadomo, czy nie wyniknie z tego jakaś lepsza możliwość.
Ja troche od innej strony ,ale nie daje mi to spokoju .Dotyczy to kotków u Anki. Ludie piszą jakie one piękne kochane milusie ,należy im się wspaniały dom. A jak by były brzydkie ,kalekie to by sie im nie należał. Dlatego nie komentuje tych postów bo nie wiem jak je komentować.Wydaje mi się że ta sprawa warta jest przemyślenia.
Ludzie zachwycają się kotkami, bo one po prostu są piękne. Ale zauważ, że czasem nabierają tej piękności w kontakcie z ludźmi... A na pewno zasługiwałyby na wszystko, co najlepsze, także gdyby były brzydkie czy chore, choć może Ania Wrocławianka miałaby problem ze znalezieniem im domu. Ludzie nie zawsze są gotowi na kłopot, czasem nie mają możliwości. Ja kibicuję również stronie kociego hospicjum. Zajrzyj: http://kocie-hospicjum.pl/
przeczytałam rozdział Hekatomba kociąt. w kraju gdzie mieszkam udało im się nad tym zapanować, nie wiem jak, ale znajoma z pracy czeka na małe kocie tygodnie. wybrała małe ze względu na starszą kotkę która z tolerancją starszego miałaby problem. tutaj można przygarnąć koty na "chwilę", sama się nad tym zastanawiam, bo z racji wynajmu mieszkania nie mogę mieć zwierza na stałe.
Moje całe życie związane jest ze zwierzętami rzeźnymi. Ze zwierzętami uznanymi za rzeźne w naszym kraju. Konie, kozy, kury. Jedynie przez 5 lat nie jadłam mięsa i mogłam z podniesioną głową myśleć i mówić na ten temat. Teraz znów jem cudze, mięso, więc nie mogę. Życzę zwierzętom hodowlanym z wielkich ferm, żeby żyły jak najkrócej, bo ich życie jest po stokroć gorsze niż czas śmierci.
No bo przecież jest to tylko konkretne posunięcie polityczne i nic więcej poza tym. Ze zwierzętami nie ma nic wspólnego. I chociaż warunków życia i śmierci innych zwierząt nie zmieni, to myślę, że warto było. Ściskam!
Wiesz, właśnie ma wątpliwość. Myślę, że to pozwala odciąć się - nie tylko w tym sensie, że skoro mamy taki "sukces", to łatwiej zapomnieć o tej cierpiącej reszcie. Ale także w tym, że ustawia niektórych ludzi jako bardziej obcych, tak bardzo innych. Wystarczy przywołać słowa "mord rytualny" używane w tym kontekście, by prawie odrzeć ich z godności jako ludzi, by skontrastować ich z naszą, jakże humanitarną kulturą, w której mamy tylko ubój humanitarny. Śliczne białe krówki dziękują politykom, bo wolą jak im się strzela w mózg. Boję się w tym takiego właśnie mechanizmu odróżniania się - tu pisze się znany scenariusz przecież...
W tym sensie, j.w. zgadzam się z Tobą całkowicie. Bo przecież tak naprawdę chodzi o okrucieństwo, a nie o to, kim jest ten co je czyni. Jakiego jest wyznania i koloru skóry. Jak i kiedy ono się rodzi. Czy powstaje tam, gdzie życie jest tak trudne i twarde, że nie ma już miejsca na współczucie? Jest tylko wola przeżycia i nic więcej? Albo przeżyte w dzieciństwie cierpienia, każą zadawać je innym? Piszę jakieś banały, bo jestem całkowicie bezradna wobec tego tematu.
Niewiele wiem o życiu (ale się domyślam) a także o śmierci zwierząt hodowlanych. Czy metody narodów nieislamskich są lepsze? Trzeba by poprosić o ekspertyzę prof. Temple Grandin. Czy widziałyście film "Temple Grandin"? Jeśli nie, polecam Wam. Jest to pani, która istnieje naprawdę, można wysłuchać jej wykładów na you tube, ale warto zacząć od filmu.
A nas przeraża atak środowisk żydowskich porównujących nas do hitlera - z dużej litery nie piszemy
OdpowiedzUsuńA jak to się ma do tego, co ja napisałam?
UsuńJestem pod wrażeniem Twojego sformułowania. Bo w pierwszej chwili to nawet odczułam sprzeciw. Po namyśle jednak przyznaję rację. To rzeczywiście figowy listek. Czyż jednak jesteśmy w stanie zrezygnować ze swoich upodobań? Tych żywieniowych w szczególności? Inna rzecz jest taka, czy mamy obowiązek być przepustowi dla obcych kultur i religii kosztem własnych priorytetów moralnych. Ja powiem: nie mamy. Więcej - mamy obowiązek - nawet w obliczu utraty szacowanych (domniemanych zresztą) zysków.
OdpowiedzUsuńOd kwestii zysków, polityki itp zupełnie tu abstrahuję.
UsuńMyślę tylko, że zachodzi tu swoiste zamknięcie oczu.
Wychowałam się na (chrześcijańskiej, polskiej) wsi i widziałam często świniobicie, oraz zabijanie kaczek i kur - uwierz mi: ubój rytualny przy tym to nic.
Chodzi mi jeszcze o postawę - również skądinąd religijnie gruntowaną - że po prostu mamy prawo dysponować cudzym życiem, życiem innych gatunków. Bo są smaczne.
I jeszcze obrona koni, wykupowanie ich z rzeźni - a przy tym los krowy rozpatrywany jest w zupełnie innych kategoriach.
Dla mnie to rodzaj hipokryzji.
Kupuje jajka tylko z wolnego chowu, chce wierzyc ze tak jest ..
OdpowiedzUsuńJa też - i mogę wierzyć, bo znam te kury.
Usuńz kurami po imieniu - bardzo ekologicznie :)
UsuńTak :)
Usuńto taki trudny temat. Jestem mięsożercą ... a jednocześnie... trudno to ogarnąć ... :(
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ja też czasem jadam mięso, poza tym tak nas natura i kultura ukształtowała.
UsuńAle tak łatwo jest podzielić: te gatunki będziemy kochać, nadawać im imiona, leczyć - a tamte potraktujemy jak surowiec do steku czy sałatki.
Ta myśl nie daje mi spokoju.
Niezwykle trudny temat. Któż z nas ma prawo uderzyć innego przysłowiowym (bądź też ewangelicznym) kamieniem...
OdpowiedzUsuńCzy masz na myśli, że ja oskarżam protestujących?
UsuńCzy może chodzi o ujmowanie "obcych kultur" jako okrutnych barbarzyńców ?
Ja nie uważam, że "wiem".
Uważam tylko, że warto podważyć oczywistość pewnych sądów i skojarzeń.
Pewnych obrazów świata.
Refleksja o kamieniu dotyczyła raczej tego, co zauważyła Emka. Przecież nie zawsze musimy mieć gotowe rozwiązania. Ty natomiast z wielką wprawą wkładasz swój kij w mrowisko, niezwykle trafnie rozpoznając problem. Tak, jak mówisz, warto przyjrzeć się z bliska wszelkim ustalonym poglądom i skojarzeniom. Nigdy nie wiadomo, czy nie wyniknie z tego jakaś lepsza możliwość.
UsuńStaram się rzadko, z owym kijem w mrowisku.
UsuńAle czasem czuję, że powinnam zaryzykować.
Masz rację. Pospisuję się po tym. Zamierzam zacząć od siebie i nie jeść mięsa. Wkrótce.
OdpowiedzUsuńJa też się przymierzam.
UsuńPóki co - ograniczam.
Ja troche od innej strony ,ale nie daje mi to spokoju .Dotyczy to kotków u Anki. Ludie piszą jakie one piękne kochane milusie ,należy im się wspaniały dom. A jak by były brzydkie ,kalekie to by sie im nie należał. Dlatego nie komentuje tych postów bo nie wiem jak je komentować.Wydaje mi się że ta sprawa warta jest przemyślenia.
Usuńja też zdecydowanie wyłączyłam piersi z kurczaka...
UsuńLudzie zachwycają się kotkami, bo one po prostu są piękne. Ale zauważ, że czasem nabierają tej piękności w kontakcie z ludźmi...
UsuńA na pewno zasługiwałyby na wszystko, co najlepsze, także gdyby były brzydkie czy chore, choć może Ania Wrocławianka miałaby problem ze znalezieniem im domu. Ludzie nie zawsze są gotowi na kłopot, czasem nie mają możliwości.
Ja kibicuję również stronie kociego hospicjum.
Zajrzyj: http://kocie-hospicjum.pl/
przeczytałam rozdział Hekatomba kociąt.
Usuńw kraju gdzie mieszkam udało im się nad tym zapanować, nie wiem jak, ale znajoma z pracy czeka na małe kocie tygodnie. wybrała małe ze względu na starszą kotkę która z tolerancją starszego miałaby problem.
tutaj można przygarnąć koty na "chwilę", sama się nad tym zastanawiam, bo z racji wynajmu mieszkania nie mogę mieć zwierza na stałe.
Moje całe życie związane jest ze zwierzętami rzeźnymi.
OdpowiedzUsuńZe zwierzętami uznanymi za rzeźne w naszym kraju.
Konie, kozy, kury.
Jedynie przez 5 lat nie jadłam mięsa i mogłam z podniesioną głową myśleć i mówić na ten temat. Teraz znów jem cudze, mięso, więc nie mogę.
Życzę zwierzętom hodowlanym z wielkich ferm, żeby żyły jak najkrócej, bo ich życie jest po stokroć gorsze niż czas śmierci.
Własnie dlatego sprzeciw wobec rytualnego uboju wydaje mi się dziwny - tak jakby zabijanie nierytualne należało do innej kategorii moralnej...
UsuńNo bo przecież jest to tylko konkretne posunięcie polityczne i nic więcej poza tym. Ze zwierzętami nie ma nic wspólnego.
UsuńI chociaż warunków życia i śmierci innych zwierząt nie zmieni, to myślę, że warto było.
Ściskam!
Wiesz, właśnie ma wątpliwość.
UsuńMyślę, że to pozwala odciąć się - nie tylko w tym sensie, że skoro mamy taki "sukces", to łatwiej zapomnieć o tej cierpiącej reszcie.
Ale także w tym, że ustawia niektórych ludzi jako bardziej obcych, tak bardzo innych. Wystarczy przywołać słowa "mord rytualny" używane w tym kontekście, by prawie odrzeć ich z godności jako ludzi, by skontrastować ich z naszą, jakże humanitarną kulturą, w której mamy tylko ubój humanitarny. Śliczne białe krówki dziękują politykom, bo wolą jak im się strzela w mózg.
Boję się w tym takiego właśnie mechanizmu odróżniania się - tu pisze się znany scenariusz przecież...
W tym sensie, j.w. zgadzam się z Tobą całkowicie.
UsuńBo przecież tak naprawdę chodzi o okrucieństwo, a nie o to, kim jest ten co je czyni. Jakiego jest wyznania i koloru skóry.
Jak i kiedy ono się rodzi. Czy powstaje tam, gdzie życie jest tak trudne i twarde, że nie ma już miejsca na współczucie? Jest tylko wola przeżycia i nic więcej?
Albo przeżyte w dzieciństwie cierpienia, każą zadawać je innym?
Piszę jakieś banały, bo jestem całkowicie bezradna wobec tego tematu.
ale te zabijane nie rytualnie też są traktowane w straszny sposób.
OdpowiedzUsuńza wyjątkiem takich miejsc jak u M.
Właśnie o tym piszę...
Usuńooops, sorry, ja jak zwykle tępa i nie sklejająca podtekstów ;)
UsuńPodteksty się schowały? :)
UsuńNiewiele wiem o życiu (ale się domyślam) a także o śmierci zwierząt hodowlanych. Czy metody narodów nieislamskich są lepsze? Trzeba by poprosić o ekspertyzę prof. Temple Grandin.
OdpowiedzUsuńCzy widziałyście film "Temple Grandin"? Jeśli nie, polecam Wam. Jest to pani, która istnieje naprawdę, można wysłuchać jej wykładów na you tube, ale warto zacząć od filmu.
Nie widziałam filmu, może obejrzę...
UsuńJa nieraz widziałam śmierć takich zwierząt, na wsi. Polskiej, chrześcijańskiej.
niesemickich chciałam właściwie napisać, bo zapomniałam chwilowo wyrażenia "ubój rytualny".
OdpowiedzUsuńW pewnym stopniu na pewno...
OdpowiedzUsuń