Żuczek.
Kołuje pod lampą, burcząc, postukując chitynowymi zderzakami w szkło.
Pies usiłuje skryć się w najdalszym zakątku łazienki.
W końcu cisza, ale pies jeszcze nie ufa.
W nocy żuczki śpią gdzieś dobrze ukryte.
Latem nad osiedlem prowadzi korytarz powietrzny.
Samoloty buczą nisko, mogłabym pomachać pilotom.
Lubie ten dźwięk.
Zawieszam na nim moją tęsknotę za "niewiadomoczym".
Mieszkam z zupełnie innego końca warszawy i u mnie latają nad głową tak raz w tygodniu jak wiatr inaczej wieje
OdpowiedzUsuńLubię na nie patrzeć
Ja też lubię. Czasem są naprawdę nisko :)
UsuńNa wszelki wypadek, gdyby Twoja tęsknota była zbyt ciężka, nie zamierzam w najbliższym czasie podróżować samolotem.
OdpowiedzUsuńI.KP
Moja malutka tęsknota siedzi jak żuczek na samolotowym ogonie:)
UsuńA sprawdzasz rejs samolotu przed umieszczeniem tęsknoty?
UsuńBo może trafić w różne miejsca...
I.
Taka tęsknota to melancholia... :)... Żuczki są miłe.
OdpowiedzUsuńTak, pewnie melancholia...
UsuńA żuczki - żadnego nie znam zbyt blisko :)
Ja też często patrzę na nie tęsknym wzrokiem, choć nadal trochę boję się latać.
OdpowiedzUsuńJa też się boję i w dodatku nigdy nie latałam...
UsuńPamiętam jakie wrażenie zrobił na mnie samolot z Koyaanisqatsi .
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego.
W samolotach jest coś bardzo działającego.
Natomiast nieba pociętego dziesiątkami smug kondensacyjnych, nienawidzę. Przeraża mnie i osacza.
Te które są nisko, nie zostawiają już smug, na szczęście. Inaczej tu miałabym całe niebo w paseczki :)
UsuńHm, to może ja też spróbuję tak sobie czasem zawiesić swoje niezbadane tęsknoty... Tyle że nasze niebo rzadko odwiedzają samoloty.
OdpowiedzUsuńJeju, jaka poezja rymowana mi wyszła. ;)
Samoloty słusznie się rymują :)
Usuń