Czas się wjesienić.
Nie będę płakać za latem, ani czekać na zimę.
Wyjmę kolorowe chusty i szale.
I spróbuję potańczyć.
Każdego dnia.
Znajomy klon w podwórka szykuje najpiękniejszy żółty kolor.
Kiedy przyjdzie czas, będę patrzeć.
Nauczyłam się nie czekać. A właściwie tak jakoś się stało, ze nie czekam. Zawsze czekanie kojarzy mi się z tym, że czas ma płynąć szybciej, a ja wcale tego nie chcę - wolę się wteraźniejszać. To nie znaczy, że nie cieszę się na coś, co ma być. Cieszę się, że będzie... w swoim czasie, jak wszystko dobrze się ułoży :)
Na zimę to nie, ale na wiosnę już można. Ja właściwie na wiosnę czekam już wiosną. W ten sposób wydaje mi się, że mam mnóstwo czasu:)))
OdpowiedzUsuńZnaczy, że mam mnóstwo lata przed sobą.
OdpowiedzUsuńNauczyłam się nie czekać. A właściwie tak jakoś się stało, ze nie czekam. Zawsze czekanie kojarzy mi się z tym, że czas ma płynąć szybciej, a ja wcale tego nie chcę - wolę się wteraźniejszać. To nie znaczy, że nie cieszę się na coś, co ma być. Cieszę się, że będzie... w swoim czasie, jak wszystko dobrze się ułoży :)
Usuńyes yes yes!
UsuńPodoba mi się Twoje podejście... pięknie!
OdpowiedzUsuńJakoś samo się tak zrobiło :)
Usuńtak zyjmy tu i teraz
OdpowiedzUsuń:))))