czwartek, 18 grudnia 2014

Co zostanie

Wczoraj, szukając czegoś w blogu, zaczęłam schodzić coraz głębiej i czytać stare posty.
Przy niektórych, cóż... poniosło mnie w dziwne rejony. Nie chodzi o treść jako taką, lecz raczej o pewien podniosły ton, który się do nich wkradł.
No, normalnie umysł romantycznej nastolatki o ambicjach literackich.

Głupio mi, bo nie lubię podniosłości i patetyzmu. Chcę być blisko ziemi i pisać prosto. W dodatku wydawało mi się, że tak pisałam, a tu ot co!
Aniu, Aniu...

Znów pojawiła się pokusa, żeby się odciąć, wyrzucić to gdzieś.
Ale chyba nie da się wyrzucić bez śladu i nie o internet chodzi, lecz o mnie.
Zresztą, co mi wtedy zostanie?

49 komentarzy:

  1. Oooooo!:)
    Mnie się włosy na głowie jeżą od moich patetyzmów i enterozy:)
    No ale co zrobić, to też ja i trudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie wszystko jest na swoim miejscu. Ja w każdym razie tak Cie czytam :)

      Usuń
    2. Spokostanko - jesteś taka "czysta" w przekazie. jakie patetyzmy? uwielbiam Cie czytać.
      u Ciebie, Aniu, jakoś też ich nie wyczuwam, ale chyba wiem, o co Ci chodzi z tym czytaniem samego siebie za jakiś czas - aż się jakoś dziwnie robi. wiem to, gdyż przedarłam się przez całe archiwum z powodu, który znasz ;)
      ps. albo może je źle rozumiem patetyczność (patetyzm/). wyczuwam go wtedy, gdy ktoś wjeżda w moralizatorskie dyskura, tzn. pisze z jakby wyższej, lepszej pozycji, stawia coś w kontraście do czegoś innego. też tak macie? i takich właśnie blogów czytać nie daję rady. tak zwanych "mądrych" blogów. yuck.

      Usuń
    3. pani redaktorko, pani to zredaguje. na szybko myślę, za wolno klawiszuję ;)

      Usuń
    4. Może masz rację, tego typu patetyzmu u mnie nie znajdziesz, ale.... może podniosłość? Bujanie w chmurach? Puentowanie - zbyt wyraziste czasem...
      Coś w niektórych momentach uwierającego w bok ;)

      Usuń
    5. acha, chodzi Ci o styl, a nie o przekaz, tak?

      te "uwierające w bok" momenty to chyba są te miejsca, gdzie człowiek się wyłonił poza swoją "comfort zone". paradoksalnie są tymi momentami, gdzie publiczność klaszcze, albo tupie nagłośniej.

      Usuń
    6. Tak, o styl, na ogół, ale nie tylko, bo to się łączy jakoś.
      Ale pewnie masz rację z tym wychodzeniem poza. I wiesz - boję się tupania.

      Usuń
    7. ale przecież Ci, co tupią, nie rozumieją Cię. albo ściślej: nie rozumieją siebie. to jest bardzo ciekawe - patrzeć na to. często to widzę u Ciebie i jak sobie z tym świetnie radzisz - jak dorosła osoba zasługująca na szacunek właśnie.

      Usuń
    8. Sama widzę, ile we mnie niepewności...

      Usuń
  2. To także Ty, Aniu. Widocznie jest w Tobie też romantyczna nastolatka o ambicjach literackich. We mnie jest. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak i nie mam co się wypierać. Ale mam taki odruch, wypracowany już, żeby patrzeć na siebie krytycznie i odcinać to, co wydaje mi się nie takie, jak powinno.

      Usuń
    2. Oczywiście :)
      Pisałam już pewnie, że zamiast podpisać umowę ze szpitalem przed operacją ręki, zaczęłam ją redagować?

      Usuń
  3. Bo to wszystko jest w nas i nas tworzy
    i dziecko i nastolatka i dojrzała kobieta
    chyba każda z nas czasem takich odkryć dokonuje
    i to wcale nie jest złe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz - chciałabym być silną, godną szacunku dorosłą osobą. Na ogół.
      Ale naiwna dziewczynka wciąż wychyla się spoza fasady...

      Usuń
  4. Nie wyrzucaj.
    Fajnie patrzeć, jak się zmieniamy.
    Ja czasem zaglądam i myślę, że byłam albo głupia, albo naiwna, albo niedojrzała. Patetyczna też:)
    I widzę, że się zmieniam, po postach widzę.
    I fajne to.
    Może Ciebie takie podejście też ucieszy?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się, czy na pewno się zmieniam. W pewnym sensie tak, ale to, co mnie uwiera we mnie, żyje razem ze mną :)

      Usuń
  5. oczywiście ja też to mam, lepiej nie czytać wstecz;-p
    a jak czasem próbuję wspiąć się na wyżyny szanownej autorki i powyżej komentujących, to nawet nie pomyślę o potrzebie czyszczenia mych ekspiacji, bo widzę, że są one powszechną przypadłością, widocznie taki urok internetów.
    Co mi przypomina, jak kiedyś na początku blogowania wygrałam w konkursie na pewnym blogu ładny gadżet, dostałam pocztą i podziękowałam w podniosłym tonie, który wydawał mi się BON tonem zaobserowanym w blogosferze. Odpowiedź brzmiała- laska, nie odpierdalaj, to tylko gadżet.
    Taki luźny związek;-]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Końcowa refleksja mocno sprowadzająca na ziemię...
      Ale wiesz - chcę pisać dobrze, po prostu.

      Usuń
    3. Aniu M, piszesz cudownie. Jaka by nie była stylówa, czystość twego serca i głębia refleksji jest więcej warta niż cała fikcja świata.

      Usuń
    4. Megi - rozpłakałaś mnie :*
      Ze wzruszenia...

      Usuń
    5. już tu chciałam kliknąć lubie to, a tu ni maaa!
      :**

      Usuń
  6. DDD

    myślę, że każda z nas powoli ewoluowała
    u mnie było pełno emotikonów, jak w sitcomach, gdzie ja jako reżyser wskazywałam publiczności, kiedy powinna się śmiać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One też są potrzebne - bo przecież podpowiadają właściwą interpretację. Zwłaszcza gdy się nie mówi do końca serio... :) ;)

      Usuń
  7. Ja na wszelki wypadek wolę do swych początków nie powracać. Raz mi się zdarzyło i ...sama wiesz, jak jest:)). Człowiek jakoś tam w rozwoju się posuwa, zatem czuje się zakłopotany czytając to, co kiedyś. Może i na to przyjdzie pora, jeśli już będzie nas stać na większy dystans. Mimo wszystko usuwać nie warto, niech stanowi dokumentację tego, jak ewoluowaliśmy.
    Trza brać odpowiedzialność za własne słowo:))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w sumie nie myślałam poważnie o usuwaniu, choć był taki impuls przez chwilę.
      I tak - odpowiedzialność biorę, zawsze. Dlatego czasami wolę czegoś nie napisać.

      Usuń
  8. Nie ma się co przejmować :) każdy z nas się zmienia z czasem :) miejmy nadzieję, że będzie tylko lepiej

    OdpowiedzUsuń
  9. Bedac romantyczna nastolatka o ambicjach literackich ;) pisalam pamietnik. Kiedys go przeczytalam i totalnie sie zalamalam, bo mialam wrazenie ze nie moj ci on. Niestety podarlam go i przestalam pisac, a mysle, ze takie rzeczy dopiero po wielu latach nabieraja wartosci. Dzisiaj pewnie mniej surowej bym siebie oceniala albo mialabym chociaz troche smiechu z wlasnej osoby. Jak bedziemy miec alzhaimera to bedziemy wracac do bloga by sobie to i owo przypomniec. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też swój pamiętnik pisany na początku liceum zniszczyłam, i to dość szybko po napisaniu. Z pewnych względów szkoda, bo to pamiątka i wgląd w przeszłość, ale obawiam się, ze kontakt z tym byłby teraz nie do zniesienia :)

      Usuń
    2. Z alzheimerem nigdzie nie wrócimy, bo nie będziemy pamiętać, że miałyśmy gdzieś wrócić.
      Moje wypociny sprzed lat bawią mnie po prostu. Taki etap rozwoju, normalna rzecz...

      Usuń
    3. Hana, moze na stare lata zaszaleje i szczele sobie tatuarz- z adresem bloga no i moze zeby nie bylo nudno z jakims przystojnym piratem. ;)

      Aniu, bo ty jestes prawdziwa artystka. Znalam kiedys chlopaka ktory przepieknie malowal, obdarowywal ludzi obrazami, ale ani jednego nie mial u siebie. Zapytany odpowiedziel, ze to co wisialo na scianie ciagle zdejmowal i poprawial, obraz nigdy nie dawal mu spokoju dopoki byl w jego zasiegu. Chopin tez ponoc uwazal, ze mogly te swoje utwory przerobic i lepiej napisac, tylko jak powiedzial "komu chcialby sie to wszystko przepisywac". W erze komputerow przepisywac latwiej to i wahan nad tym co napisane wiecej. ;)

      Usuń
    4. Lolu, dzięki za miłe słowa :)

      Usuń
    5. Lola, ja sobie szczele tatuaż z adresem domowym, żeby mnie odprowadzili gdzie trzeba, jakby co. Kartkę to człek zgubi, albo zapomni zabrać:)))

      Usuń
    6. to jest bardzo praktyczny pomysl! Tylko wtedy lepiej sie juz nie przeprowadzac. ;)

      Usuń
    7. Właśnie się zastanawiałam, czy u Ciebie jest już rano, czy dopiero popołudnie....
      Taka przytomna jestem :)

      Usuń
    8. :)
      Po piatej. ;) Ruszam na polowanie
      za prezentami. ;)

      Usuń
    9. Tak, już wiem, sprawdziłam w internecie :)
      Owocnych zakupów życzę!

      Usuń
  10. Się nie odcinaj i nie wyrzucaj, ja Cię proszę. Odrobina patosu nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Nie zawsze przyprawy muszą być takie same (ja się wprawdzie nie natknęłam).

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie odcinaj się! Pozwól sobie czasem być romantyczną nastolatką:) Niektóre Twoje posty tak głęboko utkwiły mi w głowie... Znalazłam przed chwilą mój ulubiony - Pierwsza i Druga z 19 maja 2014:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam ten post - opowiadał o śnie i w gruncie rzeczy o mnie po prostu.
      Postaram się nie odcinać. Komentarze pod tym postem pomogły mi bardzo.

      Usuń