Przypominanie rzeczy prostych.
Od niepewności i pomieszania uciekanie w dosłowność.
Albo pozasłowność.
Najpierw poręcz przy schodach na piętro w szkole podstawowej, obła pod ręką, a palce: środkowy i kciuk trafiają na wgłębienie po obu stronach. Tyle rąk jej dotykało, że wszystko przylega ściśle.
Potem znowu schody, trzy stopnie, na zewnątrz. Po obu stronach betonowe podesty, na których można było usiąść, oprzeć się plecami o ścianę. Pamiętam szorstki beton pod palcami. Latem, przed południem był gorący, przyciągał dłonie, policzki.
A wreszcie kamienie. Na brukowej drodze. Bardziej płaskie latem, omiatałam piórkiem albo ręką, żeby były gładkie, i badałam fakturę, kształt. Jeden kamień, drugi, osobno, obok. Kiedy padało, były jeszcze gładsze, a w czasie ulewy zbierała się woda i przez wodę czuło się inaczej. Ciepła woda nad kamieniami, stopy w wodzie.
Zbieram, dotykam.
Aniu, urzekły mnie Twoje wspomnienia!
OdpowiedzUsuńZobaczyłam i poczułam
Pięknie pamiętasz :)
Szukam takich rzeczy, których można dotknąć.
UsuńNaszyjnik z pereł. Film ze stop-klatek.
OdpowiedzUsuńSkładamy się z malutkich ścinków.
Niektóre dają ukojenie.
Usuńokazało się, że też przechowuję w głowie ciepłe od słońca kamienie. dobrze było sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńOne zawsze są.
UsuńTakie rzeczy się pamięta... Gładkie kamienie, rozgrzany beton, popękane płyty przed szkołą i zielsko w szczelinach... Też zbieram:)
OdpowiedzUsuńMokry morski piasek i delikatne fale ♥
OdpowiedzUsuń