Tak bardzo się cieszę!
Moja nowa uczelnia pyta mnie, w jakie dni chcę prowadzić zajęcia. A więc to się dzieje. Ona jest naprawdę moją nową pracą.
Już mogę, prawda? Mogę się cieszyć całą sobą? Chociaż jeszcze tam nie uczę?
Czuję, jakby wypełniało mnie słońce, pod żebrami, w brzuchu, nawet w dłoniach i stopach.
Uśmiecham się do siebie.
To niczemu nie zaszkodzi. Mówię to sobie. Trochę na przekór wyuczonemu mechanizmowi, który zabrania cieszyć się zawczasu, za głośno się śmiać i za mocno zachwycać. Może nie wszyscy podlegali takiemu kształtowaniu, ale we mnie siedziało to mocno.
Ale
otwieram drzwi i wychodzę.
Uczę się nie bać - radości.
to niełątwe
OdpowiedzUsuńteż się uczę
moja mama tak bardzo bała się cieszyć! nawet rzeczami które się działy...
Najbardziej pamiętam "nie śmiej się, bo będziesz płakać". Ale przecież płakać pewnie i tak się kiedyś będzie, więc kiedy się śmiać? I jakie siły miałyby czyhać na czyjąś radość, by ją odebrać? I po co?
Usuńno właśnie!
Usuńa co sie nacieszymy, to nasze:))
:)))
UsuńTo się cieszmy razem:)
UsuńTak :)
UsuńJestem, jak wiesz, z tej samej szkoły" lęku przed radością. To bardzo trudne. Rozsądek i świadomość problemu, niczego nie zmieniają.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz radosne, ogromne, świetliste gratulacje!
Dziękuję, Magdo:*
UsuńTak, to bardzo trudne, ale pomyślałam, że może jednak nie jest zupełnie niemożliwe.
Można wszak spróbować to zrobić.
Można bowiem podjąć ryzyko, "wystawić się", odkryć. Dając z siebie przy tym, ile tylko się da :)
I ja jestem z tej szkoły. Nadal tak działam, bo noszę w sobie głębokie przeświadczenie, że to działa.
UsuńAniu, hura! Bomba!
Gosiu:***
UsuńNo, to ja rozumiem, jest się z czego cieszyć:)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńIle praca może dać człowiekowi radości! :-)
OdpowiedzUsuńJa zawczasu cieszę się tylko "w sobie" i po cichu ...
Ja zwykle też, ale tym razem miałam potrzebę zrobić inaczej :)
UsuńSuper :-)
UsuńKiedy starałam się kilka lat temu o pracę w szkole i wiedziałam że na 99 % będę ją miała, cieszyłam się tak skrycie nic nikomu nie mówiąc. Dopiero kiedy zadzwonił TEN telefon skakałam z radości pod sufit, dzwoniłam szczęśliwa do rodziny myląc numery i imiona osób z którymi chciałam dzielić tę radość :-)))
Ja też mam zawsze ochotę dzielić się radością ze światem :)
UsuńCieszę się za Ciebie i dla Ciebie całom sobom!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Hano kochana :***
UsuńCiesz się, ja już się uśmiecham jak to czytam :)))
OdpowiedzUsuńTeż zostałam tak wychowana: w życiu bez radości, bo albo było za wcześnie, albo za głośno, albo trzeba było zagłuszyć radość myśleniem, że i tak można coś nagle stracić. I jeszcze nigdy, nigdy nie wolno było mi się czymś chwalić.
Oduczam się tego starannie dzień po dniu, bo wierzę, że w życiu należy się cieszyć, radować, śmiać ile tylko można.
Na smutki zawsze i tak przychodzi czas....
Dzisiaj cieszę się z Tobą :)))))))
Więc w które dni chcesz pracować?
Chciałabym we wtorki po południu i środy rano. Bo ja tam mam dojeżdżać i nocować w pokoju gościnnym uczelni.
UsuńTeż myślę, że trzeba się cieszyć, nawet na zapas!
Izabelo, jesteś kochana :*
No, to teraz tylko mam nadzieję, że to będą wtorki po południu i środy rano, abyś spokojnie dojechała i spokojnie wróciała!!!!
UsuńCieszę się, cieszę się bardzo :***
Cieszę się razem z Tobą Aniu!!
OdpowiedzUsuń:*
Dziękuję :)
UsuńWspaniale, Aniu! :))))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCieszę sie, że mozesz sie cieszyć. I pogodny usmiech Ci zasyłam oraz życzenia by ta radośc trwała i trwała i pączkowała. Zebyś aż zatańczyła. I radosny wiersz napisała!:-))*
OdpowiedzUsuńDziękuję, Olgo. Postaram się zatańczyć :)
UsuńAniu :-)
OdpowiedzUsuńciesz się spokojnie. I tańcz :-)
wiesz, że teraz zawsze myśląc o tańcu i spełnieniu myślę o tobie i o Magdzie S?
To fajnie :)
Usuń