Dzisiaj zapraszam Was na na spacer synchroniczny. Realnie odbył się ponad trzy tygodnie temu, a dziś pisze o nim Grażyna, a więc ja postanowiłam napisać równocześnie, był to bowiem spacer wspólny. Przed spacerem stało się jeszcze coś - pierwszy raz w życiu jadłam arepy, czyli tradycyjne wenezuelskie placki kukurydziane przygotowane przez męża Grażyny. Zawsze wiedziałam, że lubię kukurydzę, ale że aż tak? Są po prostu przepyszne, zarówno z dodatkami, jak i bez, i szczerze mówiąc, trudno było mi się od nich oderwać :)
No, ale przecież czekał nas spacer do Lasu Kabackiego i ogrodu botanicznego. Obie mamy go tak blisko, a ja byłam tam chyba trzeci raz, a w samym lesie chyba dopiero po raz drugi.
Oczywiście obie robiłyśmy zdjęcia.
Widać to na zdjęciach w blogu Grażyny - Ania M. prawie leży na ścieżce, z okiem i BMA skierowanym na jakieś drobne znaleziska, bardziej czy mniej ożywione:
Nie żebym w ogóle nie robiła zdjęć kwiatkom.
Robiłam.
Ale wybierałam te o szczególnej urodzie.
Na ogół więc obiektywy naszych aparatów nie wchodziły sobie w drogę...
Ale
pojawiła się taka jedna,
która przyciągnęła nas obie.
Myślałyśmy, że ucieknie i zaczęłyśmy fotografować ją już z daleka, ale ona tylko patrzyła na nas ciekawie. W końcu, gdy nieomal jej dotykałyśmy, leniwie wyjęła spod skrzydła drugą nogę i poleciała.
A potem w BMA wyczerpała się bateria :)
Ale nie wyczerpała się energia fajnego spotkania, rozmów, energia wspólnej wyprawy.
Musimy to powtórzyć!
Musimy Aniu!! zdecydowanie nie bedziemy sobie wchodzic w droge, i dobrze, bo przeciez "kazdy ma taki swiat jaki widza jego oczy" i oba sa rownie ciekawe, no chyba, ze znowu bedzie jakas kaczuszka niestrachliwa przed nami...dziekuje za spacer, i ciesze sie, ze kukurydza Ci smakowala, jadlas arepy i cachapy ( kaczapy)! buziak!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCachapy były równie pyszne, ale nie pamiętałam dokładnie nazwy, a już zupełnie nie wiedziałam, jak się je pisze :)))
"Tak każdy ma taki świat jaki widzą jego oczy" Ja też lubię rzeczy ładne inaczej, ale taka pozycja przy fotografowaniu, jest dla mnie nieosiągalna ;)) Za to zanabyłam aparacik z ruchomym wyświetlaczem i fajnym zoomem, och będzie się działo :))
OdpowiedzUsuńFajnie żeście się w końcu spotkały :)))
Wiesz - ja na ogół fotografuję w pozycjach dość... przyziemnych :)
UsuńSpotkanie było bardzo fajne, ale muszę Ci powiedzieć, że było pierwsze - widziałyśmy się już raz wcześniej :)
Dwa spojrzenia, tak różne.
OdpowiedzUsuńOba fascynujące!
Cudnie było! Przepiękne kwiaty, pola i drzewa, a nie zabrakło też robali, zeschłych listków, błotnych kałuż oraz rarytasów jak porzucone woreczki foliowe i stare szczotki do włosów :))). Pełna oferta :)
UsuńŚwietny pomysł z opisem jednego spaceru przez dwie osoby i jeszcze synchronicznie.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem, trzymasz w dłoniach aparat bardzo podobny do mojego i robisz nim fantastyczne zdjęcia.
Mój ma tylko trzykrotny zoom.
Wasze patrzenie, jakże inne ale przecież piękne.
Mojemu BMA wysuwa się tylko dwukrotnie i dalej już nie chce :) Aparat mam bardzo maleńki, ale on mnie lubi, a ja jego, więc się dogadujemy. Akceptuję jego parametry, nie stawiam nadmiernych wymagań, no wiesz - miłość. Wierzę, że odwzajemniona ;)))
UsuńOdwzajemniona, widać na zdjęciach, czyli nie trzeba wypasionego sprzętu, wystarczy talent i oko, a Ty je masz.
UsuńOj, jak mnie kaczka uśmiechnęła!
OdpowiedzUsuńNiesamowita była. Pewnie przyzwyczajona do paparazzi :)
Usuńa ja widziałam osobiście łosia, dziki i zubry, na kompletnie dziko:))
OdpowiedzUsuńJa też widziałam łosia kompletnie dzikiego koło mojego domu:))
UsuńAniu,,pisałam już u Grażyny,,że fajnie było cię oglądać przy pracy!
Zdjęcia was obu niesamowite!
U nas na osiedlu na dziko to tylko jeże. Siedzą razem z kotami i czekają na karmienie :)))
UsuńJeden spacer, a dwa punkty widzenia:) Piękne zdjęcia i kaczka - celebrytka:)
OdpowiedzUsuńKaczka była niesamowita :)
UsuńAniu! Masz szczególny rodzaj wrazliwosci połaczonej z bystrością obserwacji i ciekawościa swiata. Dzieki temu potrafisz robic tak niezwykłe, zaskakujące, pełne dziwnej poezji i piekna zdjęcia. Ten zuczek i ta nastepna roslinka - jęczmień w wodzie? Cudne! I ja często sie pochylam by cos zauwazyć, zachwycić się. Nie zawsze jednak mój aparat fotograficzny potrafi oddać to ,co widzą moje oczy, co czuje dusza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie ciepło!:-))*
Roślinka na starej torebce foliowej - to o niej rozmawialiśmy na ścieżce, co widać na zdjęciach u Grażyny :)
UsuńCieszę się, że podobają Ci się zdjęcia. To znaczy dla mnie, że się udało pokazać coś, co mnie zachwyciło, że intuicja mnie nie zawiodła, gdy kazała pochylić się nad porzuconą torebką foliową.
Dobrze, że chce się nam zachwycać, rzeczami dużymi i małymi.
Twoje wpisy są swietne, dużo można z nich wywnioskowac. Sa więc bardzo, ale to bardzo wartosciowe :) jestes moim ulubionym blogerem, serio, numer jeden :) hehe, będę czesciej zagladal na Twojego bloga :) Napisz może cos o sobie, jakiej muzyki sluchasz najczesciej :) Chetnie bym się tego dowiedział :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń