Takie przyciemnienie. Już na popołudniowym spacerze z Lu, około szesnastej, niebo jest szare, a chmury na nim jeszcze bardziej. W dodatku wiatr. Żółte brzozy falują cienkimi gałązkami, rudziejący modrzew kiwa się lekko. Grona jarzębin widziane od dołu wydają się prawie czarne. Przymglone latarnie i okna.
Idziemy, nie spiesząc się, po warstwie liści, Lu wkłada nos w trawę, wyjmuje i kicha dwa razy. Odwraca się i patrzy na mnie. Chodź mała - mówię.
Mam w sercu spokojny niepokój, który pozwala mi wędrować, kołysząc listopady i grudnie, z ich kruchym światłem i migoczącą na horyzoncie baśnią.
***
Moja przyjaciółka ma dom na wsi, gdzie często wyjeżdża. A dziś przysłała mi zdjęcia pięknych istot, jak z samego środka baśni.
I pomyśleć, że są tacy, którzy strzelają do tych boskich istot i czują z tego powodu satysfakcję i radość.
OdpowiedzUsuńTwoja przyjaciółka mieszka pięknie.
Dziś zwróciłam uwagę, że coraz więcej jest łysych drzew, a kolory gdzieś zniknęły. Zostały tylko brązy i czernie.
U nas brzozy jeszcze złotożółte. I mnóstwo brzozowych liści na ziemi.
UsuńAniu! slicznie napisalas...a zdjecia ! oh! jakie cudne....wszystkie , a pierwsze najcudniejsze...kilka dni temu jechalam samochodem do Opola i widzialam na polach kilka stad saren, jaki mily widok dla moich oczu...
OdpowiedzUsuńSarny, jelenie - piękne są!
UsuńMój tato lubi robić im zdjęcia zimą, na ośnieżonych polach...
Cudne :) P.S. nie pisałam maila, bo pewnie jak się domyślasz nadal się ze mną nie rozliczyli :(
OdpowiedzUsuńAniu, wyślę Ci już teraz książkę, przyślij tylko mailem adres :)
UsuńTwoje śliczne fotki przypomniały mi historyjkę sprzed dwudziestu paru lat :mąż z około dwuletnią córeczką jechał do lasu po piasek do piaskownicy i drogę przebiegło im stado saren, a Jagoda zawołała z zachwytem- tatuś patrz KANGURKI ! do dziś jest to jedna z rodzinnych historyjek :) Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńKangurki! Piękna historia :)
UsuńCudowne istoty! I tak pięknie napisałaś...
OdpowiedzUsuńBo tak jakoś pięknie dzisiaj było... :*
Usuń