Nieogarnięta, zła, zziębnięta w sobie. Wkurzona na swoją osobistą żałosność i beznadziejność. Miotająca się i obijająca o ściany. Nic nie pomaga robienie fajnych, sensownych rzeczy. To idzie innym nurtem. Cudze dobre słowa też na krótko. Nie bardzo pomaga mądrość Leca, że spod tego dna słychać jeszcze stukanie, więc..... Bo przypomina się Różewicz, że spada się poziomo, więc... to nigdy się nie kończy.
Wpada mi w oko w mądrościach netu, że jak będziesz za dużo jęczeć, w końcu ktoś cię kopnie w dupę i powie spadaj albo weź się w garść.
No?
A ja powiem tak : jak akurat chesz se pojęczeć, to pojęcz, Ze trzy minuty, nie dłużej, żeby sobie nie zaszkodzić ! A potem Ty kopniesz kogoś w dupę, jeśli to uznasz za stosowne i nieodzowne :) I od razu zrobi Ci się cieplej :)
OdpowiedzUsuńChyba nie umiem... ;)
UsuńCo, no? To na pewno nie będę ja!
OdpowiedzUsuńMoże to powinno się już stać - byłoby z głowy ;)
UsuńEwa dobrze gada. Kopnięcie w dupę, choćby mentalne, jakiegoś megalomana najlepiej, bardzo dobrze robi.
OdpowiedzUsuńOsobiście chyba nie znam żadnego...
UsuńNiemożliwe!!!
UsuńTo kopnij chociaż jakiegoś malkontenta.
Dobra!
UsuńTen Różewicz to mądry facet był:).
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie jęczących:)).
Mądry był, prawda. I Lec też.
UsuńNic nie trwa wiecznie, nawet spadanie. Stłuczesz sobie to i owo, wstaniesz, otrzepiesz i pójdziesz dalej. Ja tam kopać nie zamierzam.
OdpowiedzUsuńSama siebie powinnam.
UsuńA nibyż dlaczegoż?
UsuńMoże by to mną począchło?
UsuńE tam! Nie kop Ani M., Aniu!
UsuńMoże jej daruję :)
UsuńI ja mam to samo (och, po co to piszę?!). Aniu, Aniu...I jeszcze raz Aniu...we mnie
OdpowiedzUsuńI co z tym zrobić, Olu, żebyśmy wiedziały...
Usuń:***
No, no, tylko się jeszcze bardziej nie podkręcajcie do działania (czytaj: jęczenia)! Się dobrały! :P
Usuń:)
Usuń