niedziela, 26 czerwca 2016

Co zostanie

Wysprzątałam taki kąt pod nibybiurkiem - od lat stało tam pudło ze starymi nibyzabawkami córek. zawsze jest tak, że coś z tego wyrzucę, a reszty nie mogę. Biorę do ręki figurkę bajkowego bohatera czy cymbałki z poluzowanymi częściami i już sam fakt, że kiedyś dzieci się tym bawiły, miały to w łapkach - ściska moje serce. A jak to coś ma oczka, nawet zrobione z dwóch guzików, to przestaje być uformowanym plastikiem czy kawałkiem materiału.
I patrzy na mnie. I pamięta mnie.
Choć ja sama nie pamiętam.
Wydaję się sobie zbyt krucha, by przeżyć bez tego rusztowania.

Część jednak poszło do śmieci, część do pokoju Matyldy - to jej, niech zdecyduje.
Ale już zeszyty, w których pisały małe rączki córek?
Strych. Potrzebuję strychu.

Albo rwącej rzeki, której nurt mogłabym skierować przez środek pokoju.
Albo przez środek mnie.
I zobaczyć, co zostanie.

23 komentarze:

  1. No gdzież zdigitalizować takiego z oczkami z guzików ? Przecież on jest mięciutki, cieplutki, patrzy rozumiejącym spojrzeniem ! Normalnie, zwyczajnie się nie da ! Nie wyrzucaj, będziesz cierpieć ! Po co Ci to !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najgorsze jest to, że zwyczajnie nie mam miejsca, jedynie zawalone kąty i kurz. To bardziej jednak problem psychologiczny mój...

      Usuń
  2. no nie wiem, nie wiem
    ja jakoś jednak nie jestem sentymentalna
    zastanawiam się, co się stanie, jeśli przechowam obślinionego misia 60 lat?
    czy ktoś naprawdę się nim kiedys zachwyci?
    zobaczy te emocje ?

    może le robię
    ale wyrzucam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybeńko, raczej się nie zachwyci, bo to Twoje emocje i związane z nim zdarzenia. Chociaż, jeśli trafi na wrażliwca...

      Usuń
    2. Ja wiem, że to bez sensu, patrząc obiektywnie, ale tu nie chodzi o czyjeś zachwycenie, tylko o moje z tym związane emocje. I pewnie rodzaj uzależnienia. I myśl, że jeśli wyrzucę, jakoś zrobię tej rzeczy przykrość. Może to rzeczywiście wiąże się z moim poczuciem, że jestem podobnie żałosna jak taka połamana odrzucona zabawka. Jakoś może się tak przekłada.

      Usuń
    3. Aniu, no jaka Ty możesz być żałosna??!!
      jesteś cudowna, ciepła, wrażliwa, dobra
      Żałośni mogą być tylko ci, którzy tego nie widzą:*

      Usuń
    4. Wiesz - to takie gdzieś siedzące na samym spodzie mnie przekonanie, że nie zasługuję - na szacunek, na miłość...
      Że pragnąc mocno akceptacji, nie mogę być jakoś pełnowartościowa, sama nie umiem tego nazwać...

      Usuń
  3. Rwąca rzeka przeze mnie... Ładne :). Chociaż czasem to co najważniejsze, zostaje w sercu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam w sobie tego rodzaju sentymentalizmu. Nawet zdjęć za bardzo nie lubię. Najważniejsze dla mnie są wspomnienia, Emocje chowam głęboko w sobie. Chwile...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, żeby chodziło o sentymentalizm.
      Ale też jest tak, że nie wyobrażam sobie, że wyrzucam, a potem następnego dnia idę wyrzucić śmieci, a tam leży sobie dajmy na to pluszowy zajączek i patrzy na mnie. ja wiem, że nie patrzy. Ale wiem, że ja patrzę na siebie - jego oczami.

      Usuń
    2. Ale ja wiem,że ja patrzę na siebie - jego oczami. .. mam tak samo, Aniu, i też nie wyrzucam

      Usuń
    3. Kiedyś nawet kupiłam misio-owieczkę w ciuchach - bo na mnie patrzyła :)

      Usuń
  5. Rwącej rzeki nie, strychu tak. Cudownie jest wyciągać z pudełka, laurki, zeszyty, koralik, korzeń i paskudnego smoka wawelskiego, dotykać i czuć jak wszystkie te szczęśliwe chwile wracają. A jak nas już nie będzie to one (nasze dzieci) potem mogą z tym zrobić co zechcą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym mieć strych.
      Rozczulają mnie rysunki i zeszyty córek. Zostawiłam po parę z każdego etapu. I rysunki. Mnóstwo.

      Usuń
  6. O, tak; mam taką szytą przez dziecię przytulankę w kształcie strzałki - ma oczka z dwóch guziczków i nic więcej. Wystarczy, by została ożywiona.
    Podobne myśli czasami boleśnie kotłują mi się po głowie. A potem idą gdzieś w kąt. Strych. Każdy powinien mieć prawo do posiadania strychu. Takiego symbolicznego, cokolwiek to znaczy. Człowiek bez "strychu" trochę przypomina roślinę bez korzeni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strych - takie mentalne zaplecze, taka pod- i nadświadomość w jednym. A potem przypomina mi się opowiadanie z cyklu o Muminkach O Mimbli chyba, co czekała na katastrofę, i kiedy ta przyszła, jako wielka morska fala, Mimbla odczuła ogromną ulgę. Ale potem morze oddało jej stary chodniczek...

      Usuń
  7. Anko, wyslałam Ci maila, Mar

    OdpowiedzUsuń
  8. serca!! serca!! wysyłam, jak ja Ciebie rozumiem....

    OdpowiedzUsuń