jakbym ciągnęła za sobą rozrośnięte serce, co kapie spomiędzy żeber i zostawia smugi na podłodze, ścianach, na tratwie. jakbym nie do końca wiedziała, gdzie ono się kończy, a gdzie zaczyna bliższa i dalsza okolica. zaczepiam o gałęzie, o grudki powietrza
te grudki powietrza... bywa, że są jak ciernie...
OdpowiedzUsuńŚlad zostawiony jak z innego wymiaru, został na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńmam też taki czas
OdpowiedzUsuń