Z zamiarem zjedzenia bułki przekroiłam ją na dwie - nierówne, oczywiście, jak zawsze - połowy. Na jednej umieściłam pikantny serek Filadelfia, na drugiej zaś - masło, aby później położyć nań konfiturę brzoskwiniową niskosłodzoną.
Tak wyposażona udałam się przed komputer.
I dopiero gdy już zjadłam prawie całą połówkę bułki z masłem - zorientowałam się, że była to bułka z samym masłem. Konfitura natomiast prezentowała się dumnie na serku pikantnym.
Została zdjęta i spożyta, a jej resztki zlizane.
Smak serka mimo to był jedyny w swoim rodzaju.
Ania Ty roztrzepańcu:)
OdpowiedzUsuńz drugiej strony - właśnie takimi sytuacjami pożywia się kreatywność:)
ciekawa jestem o czymś myslałaś wcianąjąc bułeczkę z masłem.
Że jest smaczna. Bo to bułka z ziarnami była;)
UsuńTakie są najlepsze z masłem, only :) Marinna
Usuń:))
OdpowiedzUsuń