Pani doktor stwierdziła, że odgłosy stanu zapalnego w moich oskrzelach wydają wirusy, a nie bakterie ;), a więc antybiotyk nic mi nie da... Pozostaje czekać, aż Chór Śpiewających Wirusów zmęczy się i odpuści. Tym razem po wyzdrowieniu mam zrobić kompleksowe badania krwi, bo trzecia choroba w tak krótkim czasie dziwna jest. I wkurzająca, dodam.
I owszem, dodała lekarka, tak zwany stres pozytywny też może obniżyć odporność. Jednak i tak mam lepiej niż ona sama, która ma przedłużający się stres negatywny, i w dodatku właśnie zapodziała jej się maseczka ochronna...
Ale i tak ją lubię :)
:)))
OdpowiedzUsuńwidzę, że macie dobry kontakt z lekarką:)
Tak, to prawda :)
UsuńJak Ty ładnie Aniu i sympatycznie nawet o wirusach Cię dręczących potrafisz napisać! :)))
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :*
Cóż, każda forma białka chce żyć... :)
UsuńChór Śpiewających Wirusów bywa niebezpieczniejszy od Chóru Śpiewających Bakcyli. Zatem lecz się, kochana, dbaj o siebie, zrób badania.
OdpowiedzUsuń(napisała przemądrzała, co ją na badania wołami zaciągnąć trudno).
Dbaj o siebie, Anuśka.
Dobrze, że u Ciebie stres pozytywny, chociaż tyle.
Moja psina słabnie.
Stres negatywny.
Ciężko mi dziś ja jasna cholera.
Przepraszam za brzydkie słowa...
Rozumiem Cię bardzo i współczuję. A czasem chciałabym wrócić choć na chwilę do czasu, kiedy moja kotka jeszcze żyła, przytulić, pocałować w łepek. Brak mi jej.
UsuńWypoczywaj i wracaj do sił :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Staram się.
Usuń:*