Dziadek wali babkę w łeb i mówi: "jak se przypomne, żem cie bez cnoty brał....!"
Kwestię cnoty zastąpiła u nas inna sprawa:
"A mówiłem, żeby nie brać psa?!"
Lu ma już ponad osiem lat, ale trzeba o tym przypominać za każdym razem, gdy ja nie mogę z nią wyjść. A to nie zdarza się często. Nie da się już odpuścić? A może jest w tym racja, a ja tego nie rozumiem po prostu?
Ale moje chorowanie zawsze wywołuje w domu nerwowość.
To też jest trudne.
Trudno mi.
Bo to JEST trudne.
OdpowiedzUsuńWarto tak ważną decyzję, jak wzięcie psa podjąć nie w pojedynkę. Wtedy "nie ma bata":)).
Nie było w pojedynkę. Była "większość głosów", a mąż to przyjął. Tak to wtedy widzieliśmy.... Zresztą bardzo lubi Lu.
UsuńA nerwowość z powodu mojego chorowania dotyczy wszystkiego, nie tylko psa.
dotyczy przejęcia części Twoich obowiązków...:((
Usuńech...
gryzę się w język ..
dobrze, ze chociaż lubi Lu :/
Wiesz, Viki, ja się zasadniczo kiepsko w domu sprawdzam....
Usuńzasadniczo nie ma to większego znaczenia wświetle tego, w czym się sprawdzasz wyjątkowo świetnie ;)
Usuńzdrowia Aniu:**
OdpowiedzUsuńDziękuję :***
UsuńZdrowia i spokoju Aniu :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, Olgo :*
Usuńzdrowia Aniu :*
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze tą nerwowość domową znam :(
Tak jakoś się dzieje...
UsuńNie ma w tym racji, nawet gdyby...
OdpowiedzUsuńHano :*
UsuńA Sara lubi Lu?
OdpowiedzUsuńNie ma u nas żadnej Sary....
UsuńChodzi o Sandrę, sory...
OdpowiedzUsuńAnonimowy, Sandry tez nie ma :) Pomyliłaś(łeś) blogi?
UsuńO tej godzinie powinna już być!
UsuńSandra o tej godzinie baluje ! Tańczy bossa novę nago
UsuńKocham psy.
OdpowiedzUsuńTulę :*
:***
UsuńNo tak, wszelkie zaburzenia schematu codzienności, wywołują nerwowość i to w sumie nic dziwnego. Ale już szukanie winnego, to typowa męska reakcja na każdą zmianę.
OdpowiedzUsuńWinna znaleziona, można żyć dalej.
Chyba wszystkie kobiety to znają ....
Myślisz, że to płciowo uwarunkowane?
UsuńTo smutne...
Nie chcę za wiele pisać, ale w kwestii psa... no cóż.
OdpowiedzUsuńByło (co do decyzji) oraz jest (co do wyprowadzania) Bardzo podobnie, jak u Ciebie.
Dlatego następnego nie będzie...
Zdrowiej, Aneczko.
Zdrowiej.
Przytulam:*
Dziękuję Dorotheo.... Już ta choroba tak się ciągnie.
UsuńOj Aniu, zdrowiej! i nie przejmuj sie, piesek zostanie wyprowadzony..mezczyzni tak maja, narzekaja i robia sie zgorzkniali strasznie ( na starosc...chociaz u Ciebie to chyba jeszcze nie meska starosc w otoczeniu). A mowi sie, ze to my kobiety biadolimy..nic podobnego! Moj brat wyprowadza psa na pola ursynowskie i wracajac kiedys powiedzial... wiekszosc mezczyzn chodzi skwaszona i niedobrze patrzy im z twarzy a kobiet zadowolone, skore do rozmow, jak skowronecki! to sa jednak geny, nasze kobiece sa lepsze!!!hrehrehre
OdpowiedzUsuńO! I tym o genach będę się pocieszać :)
UsuńMój pies też niedawno skończył osiem lat. Cała rodzina dba o niego i kocha bardzo. Tylko czasem zapominają, że trzeba ją wygonić na dwór (bo ona z tych, co lubią w domu spać całymi dniami) :-)
OdpowiedzUsuńEwo - witam u mnie!
UsuńMoja Lu też najchętniej spałaby, a jak jest ciemno, albo deszcz, to naprawdę trudno ją wyciągnąć na dwór. Poza tym tylko ja mogę ją skłonić do dłuższego spaceru - mam swoje sposoby :)
Aniu, to tylko dlatego, że gdy Ty jestes chora to widać nie ma kto się zająć wszystkim, nie ma kto zebrac tego do kupy! Tak to jest, jak kobieta choruje. Zazwyczaj facet sobie nie daje rady. wiem coś o tym - gdy moja żona choruje to ja z trudem przejmuję część jej obowiazków domowych i wtedy rozumiem, ile ona musi codziennie znosic.
OdpowiedzUsuń