piątek, 2 września 2016

Niższy poziom znaczeń

Wydaje mi się czasem, że moje osiedle ma dla mnie alternatywny krajobraz, surrealistyczną mapę nałożoną na budynki, chodniki i skwery. Być może znam każdą plamkę na okolicznych ścianach, zarysowania na płytach chodnika, graffiti na ściankach blaszaków, każde włókno pozostawione na słupie od lamp przez oderwane ogłoszenia. Widzę też litery, ale przeważnie nie wiem, co jest napisane. Treść intencjonalna pozostawiona przez homo sapiens jest poza mną. Interesują mnie minirozpryski, załomki, zaklęśnięcia, czyli niższy poziom znaczeń. Zatrzymuję się przy nich i świat większych znaków przestaje mnie obchodzić.

Czasem wracam do tych elementów, które już znam, ale to nie znaczy, że powstają takie same zdjęcia. Już nawet nie chodzi o minimalnie inne ujęcia, ale też o blaknięcie, zawianie kurzem, śniegiem, prześwietlenie słońcem. A nawet o mój nastrój przy tym, bo bywa, że czego innego szukam.

Czasem przybywają nowe kontenery - z powodu remontów, ociepleń i takich tam... Rzucam się na nie z oczekiwaniem czegoś nowego, jakbym wybierała się w podróż albo zaczynała ciekawą książkę.

A śmietniki są inne każdego dnia i to też jest piękne.















27 komentarzy:

  1. Ania M
    wrażliwa jak mało kto:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo ja, prosty inżynier, czerpię z takiej wrażliwości:)

      Usuń
    2. ale nie od wina od taty??

      ja jeszze je mam, czekam na specjalną okazję:))

      Usuń
    3. Nie, ostatnio nie piłam... Ale mam jeszcze kilka butelek, a tata rozlał do butelek kolejny baniaczek, też dobry :)
      Niech Ci winko dobrze smakuje!

      Usuń
    4. I przez te wrażliwość tak Ci trudno w zderzeniu z twardą, trudną rzeczywistością... Ale nie zmieniaj się!

      Usuń
    5. Bogusiu - pewnie w zasadniczy sposób zmienić się byłoby trudno; podejrzewam, że nasz sposób myślenia kształtuje się w głębokim dzieciństwie...
      Ale jednak po trochu zmieniamy się cały czas.
      I dziękuję za miłe słowa - czuję, że oznaczają akceptację, a tego bardzo mi potrzeba.

      Usuń
  2. Może to dobry sposób niedostrzegania brzydkiej całości. Bo rozbita przez Ciebie na szczegóły ładnieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można by powiedzieć, ze kontenery, porysowane ściany oraz śmietniki to nic ładnego, ale jednak.... lubię je :)
      Mam też to szczęście, ze mieszkam na osiedlu, które także obiektywnie jest dość ładne :)

      Usuń
  3. Jeden z dłuższych, bardziej przybliżajacych nam to co robisz, wpisów, tak dokładnie obrazujący Twoje obrazy. Dobry na wstęp do albumu :) Rób, Aniu, to co robisz, bo ten niższy poziom znaczeń, pięknie odzwierciedla Twoje wnętrze, które nabiera absolutne wyżyny artyzmu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam dziś tak, bo mocno do mnie dotarło, że wracam do tych samych detali i fotografuję je na nowo. I że pamiętam, gdzie co jest, a to przecież czasami jest jakaś drobna zaledwie rysa.
      Dziękuję Ci, Sonic, za Twoje słowa...

      Usuń
  4. Masz, Aniu, niezwykłą, fascynującą wyobraźnię! Wprawdzie wiem to od dawna, ale przypominam sobie na nowo za każdym razem, kiedy widzę Twoje zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Julito za Twoje słowa. Robi mi się ciepło na sercu, kiedy przypominam sobie, że moje zdjęcia wiszą u Ciebie :*

      Usuń
  5. Aniu, jesteś niezwykła! Twoja wrażliwość nieustannie mnie zachwyca! A Twoje teksty i zdjęcia zatrzymują mnie w biegu. Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś tam, w głębi, chcę, żeby moje zdjęcia się podobały - kiedy tak jest, czuję rodzaj wspólnoty emocji. To ważne.
      Dziękuję Ci, Olgo :***

      Usuń
  6. Wyobrażam sobie, że jesteś tam u siebie znana i lubiana. Wrosłaś w ten krajobraz ze swym nieodłącznym aparatem, w nieustannym pochyleniu nad tym, co po ludzku marne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pewnego stopnia tak jest, ludzie przyzwyczaili się, że kucam w dziwnej pozycji przy kontenerach itp. Niektórzy pytają, co też może tam być ciekawego. W najgorszym wypadku widzą we mnie nieszkodliwą dziwaczkę :)

      Usuń
  7. Marzyłoby mi się, żeby treść intencjonalna, tworzyła tajemniczą całość z niższym (wyższym?) poziomem znaczeń:)
    Zachwyca mnie to, że odkrywając nowe znaczenia, kreujesz nie tylko obrazy, ale rzeczywistość zastaną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo ciekawe, co piszesz i myślałam dziś nad tym. Zasadniczo treść intencjonalna ma tu chyba też dwa poziomy - powierzchowny poziom znaczeń, czyli, że ktoś jest kibicem czegoś, albo nie poważa policji. Głębszy poziom znaczeń zawierał będzie ukryte motywy i emocje, np. złość na rodziców, nauczycieli, na cały ten świat, który jest dla młodego człowieka na tyle represyjny i opresyjny człowieka, że musi podjąć coś z dziedziny destrukcji, oszpecenia czy nadania mu własnego piętna. Właśnie oznakować, zostawić podpis: byłem tu ja, taki a taki, który nie mieszczę się w zwyczajności. To z grubsza, bo jak wiemy, kultura graffiti sama jest już w pewnym sensie zwyczajnością, ale tak jest zawsze, strategie subwersywne są bowiem zawłaszczane przez system. Z tą głębszą warstwą znaczeń intencjonalnych może jakoś łączyć się mój "niższy poziom znaczeń" - teoretycznie. Bo one, te znaczenia, też istnieją w służbie rozsadzania zastanego, są efektem rozłożenia obrazu na czynniki pierwsze - kolor, kształt, fakturę, podłoże - i ich wzajemne na siebie działanie. To też rodzaj subwersji, niezgody, a zarazem nadziei, że z dostępnych nam danych możemy tworzyć nowe jakości, że nie jesteśmy na zawsze zdeterminowani.
      Tak jakoś... :)

      Usuń
  8. Kolejny raz powtarzam, że Twoje zdjęcia to gotowe grafiki. Zwłaszcza ostatnie, zrobione po okresie głodu fotograficznego z powodu awarii BMA. Pomyślałabym o wystawie - słowo wstępne już masz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hano - muszę pomyśleć. A raczej znaleźć dla tego pomyślenia przestrzeń w sobie :)

      Usuń
  9. Piękne jest Twoje widzenie świata. I zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń