W środę miałam spotkanie z tłumaczką. Ważne spotkanie.
To znaczy miałam mieć. Bo zapomniałam. Że w środę.
Za karę jutro jadę do Falenicy, żeby już tłumaczka nie musiała nigdzie jeździć.
Dziś zaś w urzędzie skarbowym złożyłam wniosek o NIP unijny. Dowiedziałam się też, że w odniesieniu do podatku od licencji, którą kupiłam, nic mi on już nie da. Gdybym go miała wcześniej zapłaciłabym 5% vat, a tak muszę 20%. Pani Ania M. - biznesłumen.
A na bilbordzie przeczytałam "ochrona przed osami i korozją".
Zanim się zorientowałam, że chodzi o osady, odniosłam się z pełna empatią do problemu owadów żądlących w samochodzie.
Mam nadzieję, że do Falenicy nie pojadę w piżamie...
Tako (zaś) rzecze ursinoviańska sztuka autochtoniczna
Pozostawiając odbiorców sam na sam z odwieczna tajemnicą bytu :)
:)
OdpowiedzUsuń:))
Usuńa w Falenicy może też fajnie :)))
OdpowiedzUsuńI jest :)
Usuńte podatki.. ;)
OdpowiedzUsuńSztuka autochtoniczna baaardzo gemboka:)
OdpowiedzUsuńI mondra...
UsuńOdwieczna tajemnica bytu przygniotła mnie:)
OdpowiedzUsuńDo chodnika? :)
Usuń