chciałabym zobaczyć granice, które biegną przeze mnie
myślę, że są pulsowaniem, tańcem i grą
w chybił-trafił
dopóki stawiam stopy, przykładam dłonie
zamykam-otwieram oczy
panuje spokój
po obu stronach rzeki
paruje, gotuje się, kipi
uśmiecham się
łagodnie
idę
Myślę, że te granice, które chcesz zobaczyć, zmieniają się w nas z dnia na dzień, z godziny na godzinę, są płynne i nieuchwytne, trudne do wyczucia
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy uda Ci się je zobaczyć i poczuć :))
Myślę, że one są czymś niezbędnym i chyba czymś dobrym. Że trzeba poruszać się po obu stronach tych granic, bo inaczej jest się tylko w połowie. Może to jakieś ryzyko, ale chyba nie mniejsze niż urodzić się.
UsuńWstrząsający obraz. Zwłaszcza dla kogoś, kto ma obce, nie oswojone ciało.
OdpowiedzUsuńKiedyś wydawało mi się, że potrafię stwarzać granice w sobie. Straże chodziły tam i z powrotem. Fosy były pełne wody. Ale okazało się, że woda płynie kędy chce, ogień kpi sobie z granic i trudno jest wrócić z drugiej strony rzeki.
Świadomość, że biegną przeze mnie, że tańczy się po obu stronach, ich płynność - to wszystko wydaje mi się uspokajające, może paradoksalnie. Może dlatego, że wszystko jest ruchem, że wszystko cały czas się stwarza. My chyba też. Dobrze jest to czuć. A przy tym mieć pewną uważność. Czuję, że masz ją. Ja też chcę.
UsuńA swoją drogą czasami strony rzeki zamieniają się miejscami.