Jesteś jak chmura rozproszonych atomów - powiedziało mi niedawno starsze dziecko.
To oczywiście nie był komplement.
Ale już chyba wiem, że za bardzo się nie zmienię. Może czasem trochę.
Godzę się na to. Akceptuję.
Więcej - chcę odnaleźć w tym wartość i siłę.
A że przy okazji coś rozbiję albo wyleję?
Na wszelki wypadek proszę nie dawać mi do ręki starej rodowej porcelany... :)
Dobra. Następnym razem dostaniesz hierbatkę w blaszanym kubku.
OdpowiedzUsuńZawsze mogę jeszcze ją rozlać na biały obrusik ;)
UsuńA zresztą co tam! Dostaniesz w tłukliwym kubku - moja porcelana specjalnie rodowa nie jest, ona taka bardziej bezpańska. Tłucz sobie i rozlewaj do woli! Oszczędź tylko jeden kubeczek, mój ukochany!
UsuńNaprawdę czasem zdarza mi się NIE ROZBIĆ. A więc jest nadzieja :)))
UsuńHerbatka w kubku, zupa w misce, a na stole ceratka:) Chmura rozproszonych atomów - pięknie brzmi:)
OdpowiedzUsuńMoże i brzmi - ale córka wolałaby, abym była "zwartą perfekcyjną całością" :)
UsuńChyba nie będę :)
A Córka jest?
UsuńStara się, dosyć skutecznie - może po to, by właśnie się odróżnić...
UsuńZwarte perfekcyjne całości nie istnieją. Na każdej znajdziesz rysę. Perfekcyjna całość w odniesieniu do człowieka jest pojęciem subiektywnym.
UsuńU mnie niczego nie zbiłaś, zaryzykuję.
Wiem. Tam, gdzie czuję się bezpieczna i akceptowana, rozbijam mniej :)
Usuńspoko, rodowej porcelany u mnie brak. ;)
OdpowiedzUsuńNo to lecę :)
UsuńRodowej porcelany też nie mam i tłukę namiętnie szkliwo ale to nie duża szkoda :))
OdpowiedzUsuńNie zmieniaj się dużo, akceptuj, proszę, bo Ty to Ty i kogoś innego nie chcę.
Ja rozgniatam jajka, myjąc je przed rozbiciem :)
UsuńAkceptuję - coraz skuteczniej.
Perfekcję zostawmy automatom.
OdpowiedzUsuńTak, zostawmy :)
Usuń