Czytałam dziś bakteriach z genem NDM (zwanym też New Delhi), czyli z odpornością na antybiotyki. To jest fascynujące. Jak one się uczą, jak współpracują. Wcale nie muszą przekazywać nowych umiejętności w drodze ewolucji, przynajmniej nie tylko, ale robią to też horyzontalnie, na zasadzie "kochanie, dam ci przepis na fajny enzymek". A wszystko dlatego, że od dawna kłócą się z pleśniami, od tak dawna, że jeszcze się naturze o homo sapiensie nie pomyślało...
I tak weszliśmy w te miliardletnie historie, z tą naszą świadomością i "odpowiedzialnością w miejsce ogona", jak pisała poetka.
Nie żebym sądziła, że jesteśmy dużo mniej ważni od bakterii - myślę, że tylko trochę :)
pytanie dla kogo/czego ważni
OdpowiedzUsuńPrzyjmijmy skromniutko - dla planety?
UsuńBez dobrych bakterii, zasiedlających nasz organizm mielibyśmy poważny kłopot z przeżyciem!
OdpowiedzUsuńDobre czy złe, to nieważne... :)
UsuńZachwyca mnie ich mądrość!
Uff, jednak! Nawet, jeśli tylko trochę:).
OdpowiedzUsuńTylko trochę MNIEJ ważni :)
UsuńMnie ich mądrość raczej przeraża trochę. A co, jeśli w końcu się wściekną i zmutują? Wtedy do widzenia ślepa Gienia...
OdpowiedzUsuńAle i tak fascynujące!
UsuńZuo zawsze fascynuje!
OdpowiedzUsuńO, nie nie, nie zgodzę się. Dlaczego one maja być złe? Robią, co mogą, by móc żyć, by zapewnić przyszłość swojej formacji. Że nie za bardzo dbają o nasze uczucia?
Usuń