Żółta fasolka szparagowa ugotowana z czerwoną soczewicą, natką pietruszki, liściem laurowym, kminem rzymskim, pieprzem i odrobiną soli. Podane z plastrami koziego sera posypanego pestkami dyni.
Przygotowane na miejscu przez córkę starszą, która wpadła po drodze, by pobyć z mamą. Gotowane według zasady pięciu przemian. Nawet jeśli ową zasadę traktujemy z pewną dozą sceptycyzmu, to "co mi szkodzi wrzucać składniki do gotowania w określonej kolejności" - powiedziało dziecko.
I dodało: - Jak ser może być tak szalenie smaczny!
Rzeczony zaś zrobiony został przez moją przyjaciółkę, z drobną pomocą kóz. Które na pewno dokonują wszystkich przemian w odpowiedniej kolejności.
:DDD
OdpowiedzUsuńna kozie polegaj jak na Zawiszy :p
Osobiście bliższy kontakt z kozą miałam tylko poprzez ser - ale za to jaki pyszny kontakt :)
UsuńI niekłopotliwy!
UsuńNo prawda!
UsuńZrobiłam się głodna...
OdpowiedzUsuńja tez. :)
UsuńGdybyś mi nie powiedziała, to nie wiedziałabym, że chcę krowę! Słodką, ziemską krowę.
OdpowiedzUsuńKupisz sobie?
UsuńNie
UsuńNie lubię koziego sera ale samo danie musi byc baaardzo apetyczne:)
OdpowiedzUsuńByło smaczne.
UsuńA kozi ser uwielbiam :)
a mnie za bardzo pachnie kozą :(
Usuńwiem,ze to podobno kwestia przyzwyczajenia ale ja ogólnie za nabiałem nie przepadam i to pewnie dlatego ale myślę,że z mozzarellą to bym zjadła:))
Mnie ten zapach się podoba :)
UsuńA wiesz - nie mogło być z mozzarellą, bo ona przynależy do innego żywiołu ;)
a to na pewno;)
Usuńbezstresowe bawolice to inny żywioł:))
To musiało być piękne smakowanie:)
OdpowiedzUsuńTak, zwłaszcza w towarzystwie córki :)
Usuń