Pootwierałam wszystkie okna
w sobie
i czuję,
jakbym mieszkała w róży.
Jaśminy, lipy i dzikie bzy gadają po nocach.
Lu mówi - wyłącz tę burzę, szybko, teraz. I zgaś te błyski.
Ale nie mogę, więc tylko drapię pod szyją, palce zasypiają w aksamitnych włosach, ja też zasypiam.
Obudź się i drap dalej - mówi Lu.
Spryciara!:)) Wie, co dobre...
OdpowiedzUsuńSpryciara i tchórzyk - tylu rzeczy się boi :)
UsuńPięknie Aniu piszesz!
OdpowiedzUsuń:*
Piękny to jest ten czerwiec - taki sycący! :)
UsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńPoskrobaj Lu też ode mnie :)
Zrobię to :)
UsuńDobrze tam, w tej róży. Zapachy gęste jak pokarm.
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest :)
UsuńPięknie. Myślałem, że to nie Ty piszesz :-)
OdpowiedzUsuńCzemu nie ja? :)
UsuńTak jakoś po prostu :-)
UsuńAha :)
Usuńw róży to ładnie pachniesz:)
OdpowiedzUsuńŻywię taką nadzieję ;)
Usuńchwilo trwaj
OdpowiedzUsuńTo ten czerwiec. Jest w nim jakaś pełnia - syci i kołysze zmysły.
Usuń