Z okien pociągu widzę las jednorodny. W takim lesie nie da się schować.
Wąskie pnie drzew iglastych, blisko siebie, gołe do trzech czwartych, powodują przejrzystość. Na górze zielone przepycha się do słońca, dołem, daleko, szarobrązowe kreski. Na zdjęciach wychodzą poruszone i w dodatku pochylone. Jakbym nad tym pomyślała, wiedziałabym, dlaczego.
Na skrajach brzozy, równie cienkie, stłoczone. Prześwitujące i blade.
Gdzieś w dzieciństwie zbudowałam sobie archetyp lasu. Z grubymi pniami dębów, starych buków, przewróconych omszałych konarów, wykrotów, wąwozów i borsuczych nor. Z matecznikiem, do którego nigdy nie dotarłam. Z leśnymi jeziorami, strumieniami oraz strefą bagien.
W tym lesie znikało się łatwo i nagle, po przekroczeniu linii drzew.
Obok wsi moich rodziców.
Myślałam, że zrobi się mniejszy, kiedy ja dorosnę, ale stało się odwrotnie.
Ech, taki las to już chyba tylko w bajkach...
OdpowiedzUsuńJest absolutnie realny.
UsuńW niedzielę zamierzam wejść weń, ale postaram się całkiem nie zniknąć :)
O to masz szczęście, bo takich lasów coraz mniej :) ale nie znikaj!
UsuńTylko na chwilę :)
UsuńPrzypomnę bardzo prozaicznie...w takim bywają kleszcze.
OdpowiedzUsuńLas zawsze będzie większy od nas, on jeden nie maleje jak dorastamy.
A wiesz, że nigdy jeszcze nie ugryzł mnie kleszcz? Choć łaziłam po lasach, krzakach, trawach...
UsuńAle założę odpowiednie ubranie, a potem jeszcze się przejrzę pod kątem kleszczy.
Daniela co roku gryzą kleszcze :( już nic nie pomaga... ostatnio w maju! :/ Przy okazji zrobię sobie kryptoreklamę, bo niektórzy chyba myślą, że już blogowo umarłam: http://www.jezynowapolana.pl/2016/04/powitanie-krolowej-sniegu.html
UsuńBywam u Ciebie - ale tego bloga nie znałam. fajne zdjęcia :)
UsuńPięknie napisałaś. Hodują te lasy jak brojlery czy kapustę i nie dla piękna je hodują. Kleszczy jest zatrzęsienie, zastosuj jakiś preparat z deetem, albo olejek cedrowy.
OdpowiedzUsuńChyba kleszcze po prostu mnie lubią ;)
UsuńA TEN las - kiedyś był parkiem krajobrazowym, jeszcze w XIX wieku i chyba wcześniej. Oczywiście w "matecznik" nie ingerowano, ale było w nim sporo alejek, ławek, tablic pamiątkowych. Potem rósł, jak chciał - i to raczej dobrze. teraz jest jeszcze bardziej dziki niż 30 lat temu, za mojego dzieciństwa. No i mocno działają w nim bobry...
Baśniowy archetypowy las ... Coraz wiecej jest hodowli drzew, zamiast lasów. Dokładnie jak opisałaś - sosny, same pnie i obwódka z marnych brzózek.
OdpowiedzUsuńZnikanie jest fajne, jeśli tylko zna się drogę powrotu:)
Do tej pory zawsze ja odnajdywałam :)
UsuńAniu, nie znikaj! Kto będzie robił te niezwykłe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńWrócę :)
UsuńZamierzam też zrobić trochę zdjęć w lesie :)
O, znam taki las archetypiczny. Wysokie drzewa, wielkie ślimaki i żródło, z którego można się napić. W moim lesie jest ciemno, bo korony drzew całkowicie zasłaniają niebo. I leżą olbrzymie omszałe pnie. Ostatni raz byłam tam chyba dziesięć lat temu.
OdpowiedzUsuńLubię też te lasy jednorodne, jasne, przejrzyste, a sczególnie brzozowe zagajniki. Las lubię w każdej postaci:)
Ja w moim byłam w październiku zeszłego roku - po długiej przerwie. zaskoczyło mnie to, że wiele ścieżek zarosło, nie ma dawnych szlaków spacerowych. czyżby nie było też spacerów?
UsuńNo i bobry pozmieniały trochę niektóre miejsca :)