Dziś została zakupiona pasza, a jutro moi rodzice wybierają się po kurczęta. Takie już opierzone, ale na tyle małe, by można było je dopieścić, zanim zaczną znosić jajka.
Czeka na nie apartament na dni chłodne oraz wybieg ze schronieniem na wiosnę i lato.
Mają być szczęśliwe i już.
Jestem podekscytowana.
I przypomniałam sobie, a właściwie razem z Jolką M. przypomniałyśmy sobie, rozmawiając, jak to kiedyś małe kurczątka trzymało się w domu, zanim dorosły do kurnika, w pudełku, pod dużą lampą dającą ciepło, zwaną pieszczotliwie kwoką.
I przypomniało nam się popiskiwanie żółtych kuleczek, a ów charakterystyczny zapach śruty z ugotowanym jajkiem i posiekaną pokrzywą, wymieszany z rozczulającą wonią szarobiałych kupek, niczym Proustowska magdalenka, napływając do pamięci, otworzył przed nami na oścież bramy dzieciństwa.
Ja też to pamiętam. Z wakacji u Dziadków...
OdpowiedzUsuńA przez tyle lat to wspomnienie siedziało we mnie głęboko schowane, nieczynne...
UsuńEch, ile jeszcze takich mamy głęboko pochowanych wspomnień dobrych...
UsuńMiło było akurat do tego dojść wspólnie, wygrzebać je z czeluści na wierzch. I się powzruszać. :)
PS. Bardzo ciepłe pozdrowienia dla Pana Hodowcy Kur z Mazur i Jego przyległości. :)
Oczywiście przekażę, ale sądzę, że sam przeczyta:)
UsuńPiekne wspomnienie z dzieciństwa:) mojego też:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja też pozdrawiam:)
UsuńANIA! w życiu bym się nie spodziewała:))) pięc razy się rozejrzałam,czy nie zablądziłam:)))
OdpowiedzUsuńTak,w te małe żółte kurczaczki to już chyba mało kto bawi się.Kosztowne i kłopotliwe odchowac takie malęństwo.Pracy i troski co niemiara.Kilkutygodniowe są już odporne i szczepione.Lubię kury,lubię ptaki.Moją u mnie dobrze i są na dożywociu,nie grozi im rosołek;)
Moi rodzice już od dawna nic nie hodują, choć mieszkają na wsi na Mazurach. Ale kiedyś było inaczej. Były kaczki, kury, potem króliki.
UsuńTeraz jednak ma być inaczej, też mają być na dożywociu, a w zamian dawać tylko jajka i radość.
To dobrze kombinują;) Kury są fajne i już.Przyzwyczajają się łatwo i oswoic też można.Że nie wspomnę i prawdziwych jajkach;)Może uda im się kupic w różnych kolorach piórek.
UsuńZnam ten smak, rodzice zawsze kupują dla mnie od krewnych lub sąsiadów. Ale coraz mniej ludzi hoduje, poza tym maja swoich krewnych i tata stwierdził, że woli sam :)
OdpowiedzUsuńA ja zawsze lubiłam kury:)
To prawda,coraz mniej ludzi hoduje.Mam sąsiadki które mają wszystko co potrzebne:pomieszczenie,zboże a po prostu nie chce im się trzymac paru sztuk kurek.I takich jest bardzo dużo.Podobnie jest z warzywami.Nie chce się.Wolą ze sklepu w woreczku,gotowe.Znam taką rodzinę,która ma krowy a śmietnę kupują w kartoniku:)))
UsuńMoi rodzice uprawiają wiele warzyw i owoców, ekologicznie, w dobrej ziemi. Przyzwyczajona jestem więc do tych smaków. No i winogrona, z których tata robi wino...:)
Usuńtez pamietam
OdpowiedzUsuńw kuchn i kolo pieca stala ogromna balia metalowa wyscielona czym trzeba, w niej żółte kuleczki, nad nimi lampa:)))
babcia nie pozwala dotykac
Bo kuręta delikatne, a dziecięce łapki nie koniecznie :)
UsuńPonieważ nie mam takich wspomnień, nadrabiam teraz zaległości z nawiązką :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam - kury są bardzo fajne!
Kurczątek nigdy nie kupowałam, zawsze wychowuje je kwoka.
Tak też się zdarzało, ale wcześniej... Potem najczęściej kupowano. I kaczuszki. A kiedyś mieliśmy cztery gąski, które pasłam, byłam już nastolatką. Rozkładałam koc na łące, otwierałam książkę, a one szczypały trawę. jak się najadły, kładły się po dwie u każdego mojego boku, przytulały się i zasypiały:)
Usuńalbo kaczuszki, cudowne! jak byłam grzeczna, to babcia całe stadko stawiała przy moim łóżku i spałam z ręką w kaczkach, tak mnie podskubywały :)
OdpowiedzUsuńTak, podskubywanie słodkie też pamiętam:)
Usuńo Ty w życiu!
OdpowiedzUsuń(reakcja na decyzję Twoich rodziców dot. zakupu kurcząt jak i reakcja na apetyczny wpis!)
....ostatnio czytałam coś podobnego w stylu: "Dickens, cukrowa wata i inne smakołyki" (Philippe Delerm), znasz?
Nie znam. Tak wielu rzeczy nie znam... Mam głód znania:)
UsuńPodoba mi się tytuł tej książki, ale czy aby jej treść nie wpływa zbytnio na apetyt? ;P
Usuńtak czy owak, poszukam. Po ostatnich doświadczeniach z Edelmanem i Jelinek mam chęć na coś... pozytywnego:)
Ojej, ja też tak chcę!
OdpowiedzUsuńW pralni:)
Usuń