Mieszkam w sadzie owocowym.
Tak można powiedzieć, bo architekci, projektując osiedle, za punkt honoru przyjęli chyba pozostawienie między domami maksimum drzew owocowych na skwerach i niezależnie od skwerów. Czereśnie, śliwy, jabłonie i różne jeszcze. Wszystko właśnie kwitnie, od śnieżnej bieli do bordowego różu i jest przepięknie pachnąco.
I brzęcząco.
Ja wiem, że One wcale na mnie nie polują. Są zajęte, zalatane, zarobione, a brzęczą, bo muszą przy tym machać skrzydełkami, bo inaczej by spadły.
Ale wdrukowana trauma jest silniejsza. Droga do ogrodu przy pasiece, ktoś wybiera miód, one tłumnie zaś nagle w moich długich włosach, a niektóre - przy samej skórze. Jedna za rękawem. Pani z kiosku Ruchu wyczesuje mi je grzebieniem, po jednej. Trzydzieści pięć lat temu.
Właściwie umiem już nakazać sobie spokój.
Pojedyncza pszczoła prawie mnie nie rusza.
Spaceruję pod drzewami.
Chciałabym nie bać się.
Współczuję i rozumiem. Pożyteczne i wdzięczne, atakują zagrożone, wystarczy nieuwaga i po jednym ukąszeniu puchnę na długo itd.
OdpowiedzUsuńDlatego unikam jak mogę, nie panikuję, ale strach jest.
O, to jeszcze gorzej, jak puchniesz, to dodatkowy strach. Ja oprócz lekkiego zaczerwienienia nie miałam nic. Nawet jak wtedy pogryzły mnie zbiorowo...
Usuńbardzo podobną miałam przygodę z pszczołami we włosach, a i w gniazdo os kiedyś wdepnęłam zrywając leśne maliny czy jeżyny, w dzieciństwie :( do dziś brzęczenie w nerwowy nastrój mnie wpędza, ale staram się być dzielna i nie oganiać
OdpowiedzUsuńA więc rozumiesz mnie...
UsuńPo dekonstrukcji gniazd szerszeni (w dzieciństwie) i uciekaniu przez pokoje przed osą (obecnie) stwierdzam ze smutkiem, że proporcje strachu i ciekawości odwracają się.
OdpowiedzUsuńJako dziecko mało się bałam. Ale brzęczenie we włosach i pożądlona głowa - to raczej prosta droga do lęku..
UsuńI witam u mnie oraz pozdrawiam :)
Mnie tylko raz w życiu ugryzła osa, dlatego się ich nie boję.
OdpowiedzUsuńAle na przykład psów się trochę boję, bo gdy byłem dzieckiem, pewien złośliwy pies pogryzł mnie po brzuchu.
Kiedy idę ulicą wszystkie okoliczne psy na mnie szczekają. Śmieszne to i straszne.
Pozdrawiam:)
Ojej, to okropne zdarzenie... A szczekają, bo pewnie czują, ze się ich obawiasz. Ja bałam się psów, ale przestałam odkąd mam moja Lu :)
UsuńMiałam sporo bliskich kontaktów, palec, język, pod okiem, miałam też przebiegnięcie przez uciekający rój i kilka we włosach, a jednak lubię patrzeć na nie z bliska.
OdpowiedzUsuńOne są fascynujące. Ale u mnie lęk przeważa. Do roju na pewno bym się nie zbliżyła...
UsuńOne też się ciebie bojo! Pomyśl o tym! :))
OdpowiedzUsuńWcale się nie bojo. ja nie jestem jadowita, o!
Usuń:))
Bardzo się boję i nie widzę u siebie żadnych szans na nie banie.
OdpowiedzUsuńJedyne, co mi się już udaje, to nie wpadać w panikę przy jednej, dwóch pszczołach przy mojej twarzy.
Są jeszcze szerszenie ....