W Muzeum Narodowym nowa ekspozycja sztuki średniowiecznej.
Sztuka ta sama – sposób wystawienia inny. Figury i malowidła ołtarzowe
ustawione tak, że można je obejść dookoła, zobaczyć odwrocia, co ma sens
zwłaszcza w tych z zamykanymi skrzydłami, zdobionymi z obu stron.
Ale pozostaje część środkowa, ta najbliżej ściany.
Tam stare, nieheblowane ciemne drewno, wzmocnione poprzeczną deską,
przywodzi na myśl spracowane ręce, ramiona unoszące belkę i inne, trzymające młotek
oraz gwóźdź. Aby rozpięty na skrzydłach obraz nie rozpadł się na oddzielne
fragmenty, aby nie odpłynęli dwaj grzesznicy, pojedynczo, każdy w swoją
przepaść. By czas świata nie wypadł z zawiasów*, jak mówił – później trochę –
książę Danii.
I jeszcze Matka z Dzieciątkiem, o wzroku łagodnym i w barwach pastelowych.
Czy powinnam oglądać ją od tyłu?
Pień drzewa wygląda jak canoe; wydrążony dokładnie, lekko
tylko sugeruje kształt właściwego wizerunku. Płaskie ślady dłuta przyciągają
oczy i dłonie; przez chwilę myślę, że jeszcze trzymają ciepło.
Jak dziecko – pytam, dlaczego jest pusta? Dlaczego
pracowicie wycięto jej wszystkie organy, zabrano całą krew. Czy litościwy
rzeźbiarz sądził, że tak będzie jej łatwiej?
Czy po prostu miała być bardzo lekka?
*out of joint
*I don't believe
OdpowiedzUsuńI.Maksiuputkowa
A szerzej?
UsuńSZERZEJ:
UsuńI don't believe
:)
W co i dlaczego?
UsuńNapisałam szerzej rozstrzelonym drukiem, ale w komentarzu się zwęża, więc nie będzie szerzej...
UsuńTo akurat zrozumiałam, ale nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
UsuńIdiomy nie są jednoznaczne, więc w pierwszej chwili pomyślałam, że napisalaś ten tekst bez uprzedniego wypalenia "dżointa".
UsuńTak mi sie zwykle chce rozrabiać o tej porze.
Jak bym mogła, bez jointa? Az taki słaby ten tekst?
UsuńA przy gwiazdce to cytat z Hamleta, jak pewnie wiesz :)
Coś z trucizną, wiem.
UsuńAle w dugiej kolejności nie mogłam uwierzyć, że o tej porze nie masz żadnego komentarza, szybko zabrałam si,er do roboty.
Ale szczerze mówiąc to ja sie dziś czuję, jakbym była po kilku dżointach, a jestem po kilku wigiliach...
UsuńPrzepraszam za literówki.
Przetłumaczono to właśnie jako "wypadł z zawiasów".
UsuńI rzeczywiście, nie było komentarzy... choć wejść tyle co zwykle.
Cóż o tym myśleć mam?
A "odwrocia" to sama wymyśliłaś?
UsuńNie, nie sama. "Odwrocie" to całkiem prawdziwe słowo, oznacza "tył" obrazu. Możesz sprawdzić.
UsuńTo słowo jest takie ładne, że mogłabym Ci przypisać jego autorstwo.
UsuńTo nic, że często coś pisałam na odwrocie, ale w liczbie mnogiej brzmi inaczej: jeden odwroć, dwa odwrocie...
To jest oczywiście moja głupawka po wigiliach w szkole.
Nie będę za bardzo zachwalać Twoich tekstów, bo już Ance obiecałam Nobeleczka, ale myślę, że brak komentarzy nie świadczy o jakości.
UsuńMożesz sobie pomyśleć tak:
Wszyscy, oprócz Maksiuputkowej szkują się na wigilię, a Maksiuputkowa myśli, że juz jest po wigilii.
ja, Aniu, często nie komentuję twoich tekstów, bo uważam że każde moje/nasze słowo może tylko zburzyć harmonię Twojej notki, która jest zamkniętą całością- to takie zbędne stawianie kropki nad "i". Zdecydowanie wolę czytać Twoje notki, niż jej komentować, bo moje słowa wydają mi się zbyt mało zgrabne.
UsuńW moim odczuciu tak pięknie opisałaś te odwrocie, że widziałam je oczami wyobraźni i te spracowane ręce mistrza i ten ciepły kawałek drewna.
:*
:***
UsuńAle komentarze lubię - bo to zawsze rodzaj spotkania.
zaglądałam wczoraj kilka razy, czytałam Twój tekst i znów i znów... miałam dokładnie takie odczucia jak Viki, widziałam je w wyobraźni i nie chciałam zakłócać ciszy pełnej ciepła
UsuńWzruszyłam się, Olgo.
Usuń:*
A tu jest: jedno odwrocie, dwa odwrocia.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że niepokoją Cię rzeźby - skorupki? Że niby nie mają wnętrza?
OdpowiedzUsuńCóż, nigdy dotąd nie oglądałam Matki Boskiej od wewnątrz...
UsuńProponuje uznać, że jej wnętrze nie da się wyrzeźbić, więc artysta zrezygnował z tego przedsięwzięcia, żeby nie popełnić profanacji.
UsuńAle mógł zrobić chociaż plecki. Żeby zasłonić tę pustkę.
UsuńJakby miała plecki, to by być może nie przykuła Twojej uwagi.
UsuńA tak, to możesz sobie interpretować jak chcesz i zastanawiać się nad wnętrzem Maryi.
Wnętrze Maryi jako takie niezbyt mnie obchodzi. Raczej ręce rzeźbiarza.
UsuńNo wlasnie, dlaczego? Nie bylo przewodnika badz kustosza aby zapytac? Stawiam na ta lekkosc, bo w koncu to zawsze dodatkowa, misterna robota.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę rzeczywisty powód nie był dla mnie najistotniejszy - figura mogła być przeznaczona do stania blisko jakiegoś tła i tył nie miał znaczenia.
UsuńZatrzymały mnie ślady dłuta, ślady żywej obecności człowieka sprzed kilkuset lat.
Może takie ustawienie rzeźby jak na tej wystawie, ma właśnie prowokować do odczucia tej obecności i dać myślom drogę do metafor...
artyści mają pozwolenie na więcej... moja logiczna i pragmatyczna natura kazałaby mi dokończyć, zakryć, wytłumaczyć i podpisać aby każdy wiedział... i aż głupio czasem się z tym czuję....
OdpowiedzUsuń:*
Z grubsza odpowiedziałam przy komentarzu Loli.
UsuńChodziło mi bardziej o to, jak ręce człowieka ze średniowiecza mogą wodzić za sobą nasze myśli, po setkach lat...
a i zapachy pewnie były starożytne wokół tych drewien. pamiętam kiedyś, w Wiedniu, oglądałam Sąd Ostateczny Boscha. wyeksponowany właśnie w taki sposób. po środku ciemnej sali zarezerwowanej tylko dla niego. odwrocia tryptyku zmroziły mnie. w ogóle wszystko mnie zmroziło. i ten zapach.
OdpowiedzUsuńprzypomina mi się też od razu Muezum Archidiecezjalne we Wrocławiu. drewno. drewno, drewno.
Mam wrażenie, że zapachy to mieszanka współczesności ze starością. To zapach starego drewna, starego kurzu. Ale też środków konserwatorskich. To razem wszystko to dialog kiedyś z teraz. Te odwrocia gadały ze mną bardziej niż lica malowideł i figur, jak średnio(od)wieczne przekupki, co żyją pod kościołem, na granicy sacrum i profanum.
UsuńCzy czas stanął w miejscu, a Ty obeszłaś go dookoła?
OdpowiedzUsuńCzy krążyłaś tam razem z czasem i pyłem kosmicznym?
Przepięknie to opisałaś
Chyba raczej to drugie. Choć pył był raczej mikrokosmiczny. Jakbym widziała cudze opuszki palców.
UsuńNo tak. Wpuścić Anię M. do muzeum to obrazy ogląda od tyłu, zagląda do wnętrz rzeźb, myśli o rękach artysty i szuka ciepła w ich dziele..
OdpowiedzUsuńNasza Ania! Jedyna i niepowtarzalna.
Pięknie napisałaś.
:)
UsuńSwoją drogą, autorem ekspozycji jest profesor Antoni Ziemba, autor świetnych książek o sztuce XVII i XVIII wieku, Pracowałam nad jego książkami, bardzo mi się podobają .