Aaaa! Jak studiowałam na IKP UW to miałam taką radochę z gapienia się na śmietniki! Każdy wystawiony sedes albo lodówkę, każde odrapane krzesło fotografowałam i chciałam zabierać do domu (krzesła nie sedesy). Śmietniki to super sprawa, nie mówiąc już o tym, co rośnie wokół nich.
A osty to takie odpowiedniki jeży. Tylko że wśród roślin. Co musi zrobić ost, albo jeż jak chce się pokochać ze swoją ukochaną panią jeżykową? Ja wiem, to nie jeżykowe lub ostne problemy - znów wchłaniam przyrodę w antropomorficzne ramy, w których to ludzie nie umieją być ze sobą blisko.
...a gdzie śmietnik?:))
OdpowiedzUsuńHmmm, no więc na specjalne życzenie, na jutro zaplanowałam sesję zdjęciową śmietnika. Już mu kontenerki drżą z ekscytacji:)
UsuńAaaa! Jak studiowałam na IKP UW to miałam taką radochę z gapienia się na śmietniki! Każdy wystawiony sedes albo lodówkę, każde odrapane krzesło fotografowałam i chciałam zabierać do domu (krzesła nie sedesy).
UsuńŚmietniki to super sprawa, nie mówiąc już o tym, co rośnie wokół nich.
A osty to takie odpowiedniki jeży. Tylko że wśród roślin.
Co musi zrobić ost, albo jeż jak chce się pokochać ze swoją ukochaną panią jeżykową?
Ja wiem, to nie jeżykowe lub ostne problemy - znów wchłaniam przyrodę w antropomorficzne ramy, w których to ludzie nie umieją być ze sobą blisko.
To na zdjęciu, to nie osty, chyba...
UsuńA nie wiesz, jak jeże? Bardzo, bardzo ostrożnie:)
Temat śmietnika planuję kontynuować...
dajesz Ania, dajesz:)
Usuńjak zwykle wyciągasz cuda z szarej rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńBo one tam czekają:)
Usuń