czwartek, 30 sierpnia 2012

Publishing...

Musiałam dziś uzupełnić przypisy w pewnej książce o kilkaset nazw wydawnictw.
Zajęło mi to prawie cały dzień.
Już wiem, co będzie mi się śniło:

Cambridge University Press, Routledge and Kegan Paul, Harper and Row, Princeton University Press, Macmillan, Sage, Gallimard, Walter de Gruyter, The Chicago University Press, Methuen, The Hogarth Press, Yale University Press, Verso, Clarendon Press, Armand Colin i............... dużo innych.
A na końcu może jeszcze Academia Scientiarum Fennica z Helsinek.


Mój tata powiedział, że piszę ostatnio smutne posty.
Więc teraz coś pozytywnego: zapisałam się na hebrajski dla początkujących.

Nie mówcie na razie mojemu mężowi ;)

2 komentarze:

  1. Dawać go tu! Ja bym mu powiedziała! I zasugerowała (gdyby sam na to nie wpadł), że pewnie jest dumny z żony, co chce się rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu przywieźć Ci gdzieś tam w Wawkę szarloty?

    OdpowiedzUsuń