Na skutek nieprzewidzianych okoliczności pomiędzy wizytami w dwóch wydawnictwach otworzył mi się dziś tunel czasoprzestrzenny. To znaczy nagle okazało się, że mam czas, a przestrzenie do wyboru dwie - albo jednak oczekiwanie w nagrzanych upałem pomieszczeniach jednego z wydawnictw, albo Łazienki Królewskie.
Spotkałam więc wiewiórki, sikorki, kaczki, trochę kwiecia i... dużo cienia.
No i całkiem przypadkowo miałam aparat.
A potem
ruszyłam powoli, jak żółw ociężale....
i nie, nie rozpędziłam się za bardzo, choć żar z rozgrzanego mi brzucha buchał.
A potem okazało się, że tunel czasoprzestrzenny jest rozciągliwy.
To miło z jego strony:)
OdpowiedzUsuńWiesz, wolałabym, aby uprzedzał mnie, zanim się rozciągnie:)
Usuńwiewiórka doskonała :)
OdpowiedzUsuńrozciągliwy tunel czasoprzestrzenny - dużo go u mnie ostatnio i też zaplątana w niego była wiewiórka oraz praca
OdpowiedzUsuńDoprawdy, niemożliwe są te wiewiórki:)
UsuńPiekne zblizenia.
OdpowiedzUsuńŁadne ujęcia. ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, a ujęcie wiewiórki najlepsze :)
OdpowiedzUsuń