Wczorajszy i przedwczorajszy wieczór spędziłam w teatrze, a teraz uparłam się, że zdążę z wszystkimi pracami na jutro. Na szczęście nie muszę być w wydawnictwie rano.
A więc pracuję w skupieniu, pies zwinięty na moich poduszkach posapuje przez sen, kot chrapie lekko na fotelu za moimi plecami, komputer pomrukuje, poza tym cisza.
Ale gdybym nie poszła na spektakle, to... nie wiedziałabym nawet, co tracę.
Jakże wielu rzeczy zupełnie nie żałujemy,
bo nie wiemy, że istnieją.
prawda to.
OdpowiedzUsuń:*
Usuńtylko gdzie to wszystko pomieścić? nie mówię o czasie, mówię o wnętrzu, gdzie pomieścic to wszystko
OdpowiedzUsuńMam gdzieś w sobie miejsce na rozpacz, że nie da się tego pomieścić, a tak się pragnie. To znaczy, ja pragnę. Wiesz, taka rozpacz, co na stałe nie zawraca mi głowy, ma swój mały pokoik i z niego czasem puka.
Usuń:*
Przeciętne wnętrze jest pakowne i rozciągliwe... A rozpaczy won tugedzer!
Usuńukłony
Och, czasem trzeba trochę porozpaczać, dla higieny psychicznej;)
Usuńmnie jest żal tego, co wiem, że czeka za rogiem, a ja tam nigdy nie dobiegnę
OdpowiedzUsuńmocne
UsuńAle wiesz, co to jest? I na kogo czeka?
Usuńteż mam takie różne cosie za rogiem, do których wiem, że nigdy nie dobiegnę. ciało nie daje. a te cosie są z półki "smaki mojego życia", więc, żeby nie odbierać sensu życiu, staram się nie żałować.
Usuńprzecież w sumie nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go.