Mieszkam w USA i bardzo dobrze pamiętam ten poranek. Pod szkołą dzieci aż roiło się od przerażających relacji. W sumie nikt jeszcze nie wiedział o co chodzi, ale ponieważ w mieście mamy jedną z większych baz lotniczych w Stanach, panowie odprowadzali dzieci do szkoły w pełnym rynsztunku a kobiety płakały ukradkiem...
Bardzo często nie mogę się uwolnić od myśli, że przy drobnej zmianie w moich genach lub w sytuacji moich rodziców mógłbym być nim albo nią, osadnikiem na Zachodnim Brzegu, ultraortodoksyjnym ekstremistą, orientalnym Żydem z jakiegoś kraju Trzeciego Świata. Mógłbym być każdym. Również jednym z moich wrogów.
tak, to dość celny dwuwiersz...
OdpowiedzUsuńprawda to
Usuńurodziny mojej mamy...
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Mamy!
Usuńdziękuję Wam, kochane x
UsuńNo tak, mój też czasem wychyla głowę.
OdpowiedzUsuńTy mi Aniu przypomniałaś o 11 września. Ja dziś o tym zapomniałam.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś.
UsuńMieszkam w USA i bardzo dobrze pamiętam ten poranek.
OdpowiedzUsuńPod szkołą dzieci aż roiło się od przerażających relacji.
W sumie nikt jeszcze nie wiedział o co chodzi, ale ponieważ w mieście mamy jedną z większych baz lotniczych w Stanach, panowie odprowadzali dzieci do szkoły w pełnym rynsztunku a kobiety płakały ukradkiem...
Bardzo często nie mogę się uwolnić od myśli, że przy drobnej zmianie w moich genach lub w sytuacji moich rodziców mógłbym być nim albo nią, osadnikiem na Zachodnim Brzegu, ultraortodoksyjnym ekstremistą, orientalnym Żydem z jakiegoś kraju Trzeciego Świata. Mógłbym być każdym. Również jednym z moich wrogów.
OdpowiedzUsuńJak uleczyć fanatyka - Amos Oz
Oz ma rację.
UsuńDwuwiersz bardzo celny.
OdpowiedzUsuń