czwartek, 13 września 2012

Z jaką siłą

Czyniąc sobie przerwy w pracy, sprzątam zalegające od nie wiem kiedy kurze. Resztki wysypanego proszku   do prania w kącie między ścianą a pralką. Utknięty pod szafką transporterek Helmuta, z kilkuletnim puchem kurzu i osadem kapiącej nań stale mydlanej wody na dnie.

Pamiętam, jak tuż po jego śmierci, wiedziona ostatnim napływem adrenaliny, wysprzątałam wnętrze klatki. Później stała na moim biurku, tak jak ją zostawił. Jej obecność dawała mi złudne poczucie bezpieczeństwa, że jeszcze nie zaczęło się całkiem nowe, z którym trzeba będzie się zmierzyć. Najtrudniej było mi wyrzucić pojemniczek z wodą, taki wiszący podajnik, z którego szczur pije, liżąc ruchomą metalową kulkę. Wciąż były w nim resztki wody, pamięć. Homeopaci twierdzą, że woda przechowuje pamięć rzeczy, z którymi się styka.

Czytam książkę o pamięci. O pamięci-nawyku, która zamieszkuje w ciele. Pozwala nam żyć w społeczności, nie tylko dzięki temu, że wiemy, jak coś należy zrobić, ale także dlatego, że możemy rozumieć zachowanie innych. Postawa, gesty, sposób ubierania się - to wszystko, przekazywane już dziecku, wkłada je w system znaków, które mówią, kim jesteś.

Autor przywołuje opowieść pianisty jazzowego - jego poczucie, że muzyka ucieka od niego, gdy uczył się improwizować. Dopiero gdy pamięć zapisała się w jego ciele, pozwoliła na wirtuozerię, niewymuszoną swobodę, gdy ręka sama wiedziała, jak się podnieść i jak opaść.

Nie znam takiego uczucia.
Moje ruchy - zbyt silne lub zbyt słabe, niewymierzone.
"Myśl, co robisz" - mówi mąż.
A przecież chodzi o to właśnie, by ręka wiedziała sama,
z jaką siłą coś uchwycić.


3 komentarze:

  1. to klimaty rodem z treningu Jedi:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, posłałam Ci majla, kóry jak zwykle zawiera może jedną setną tego co chciałabym Ci powiedzieć/zapytać/ usłyszeć od Ciebie w rozmowie, mar

    OdpowiedzUsuń