niedziela, 11 maja 2014

Dwa teatry

Starsza córka zabrała mnie do Teatru Narodowego na Zbójców.

Romantyczny dramat.

Na początku zaskakująca wydała mi się konwencja pewnej "sztuczności" wypowiadanych tekstów, ale szybko poczułam, że właśnie ona stała się gwarantem zawartej w tekście prawdy.

Taki gest, jakby pokazywano, że oto mówimy do was, widzowie, a słowa są narzędziem. Możecie przyjrzeć się im dokładnie, jak działają.
Paradoksalnie - w zestawieniu z ruchem, muzyką, współczesnymi kostiumami i scenografią - działały mocno.
W dynamice, w napięciu, w przełamywaniu się konwencji z naturalnością.

Być może tak jak w życiu.

W teatrze tuż pod skórą, gdy mówisz do siebie, pod powiekami, zanim zaśniesz, i wtedy budzi cię twoje ciało, nagłym szarpnięciem.
Znasz to?

14 komentarzy:

  1. Lubie tylko te dobre szarpniecia, te niedobre pamietam, ale moze uda sie ograniczyc..?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy one wszystkie coś dają? Zastanawiam się.

      Usuń
  2. Znam i nie lubię takich szarpnięć, chociaż jeśli się zastanowić, to ciało mówi, że jest jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. To chyba zejście na taki podstawowy poziom bycia, pod wszystkim. Że ono jest i nie da się go "zagadać"...

      Usuń
  3. Znam tylko szarpnięcie, bez kontekstów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie zakładasz masek. Przed samą sobą...

      Usuń
  4. Znam i bardzo tego nie lubię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strach się budzi. Jakby dotknęło nas zwierzę w nas.

      Usuń
  5. Tak. Wystarczy się nieco... zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Budzi się moja głowa... znam to szarpnięcie, pożądam:)
    Uściski Aniu!

    OdpowiedzUsuń