wtorek, 20 maja 2014

Mruczę

Dodatkowa, dość niespodziewana praca.
Gruby katalog wspaniałej wystawy, zakończonej już zresztą. Album raczej.
Zdjęcia, wywiady z autorami, komentarze, eseje.

A więc nurzam się.
Siedzę i redaguję, koryguję, smakuję. Oblizuję się niemalże.
I mruczę z zachwytu.

PS. Oraz smarkam i chrypię i zjadam kisielki, bo wtedy gardło mniej boli.

22 komentarze:

  1. :)
    dzieki temu, ze pokazalas swoja tratwe widze cie teraz na niej wyraznie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się zobaczona :)))
      Pracuje dziś wszak przy biurku, kursuję jednak regularnie ku tratwie, bo jakoś opadam z sił w tym stanie podgorączkowym...

      Usuń
  2. Lubię takie chwile, gdy praca zachwyca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to, że takie mam często, jestem wdzięczna ludziom i życiu :)

      Usuń
  3. Ach Ty nienasyceńcu zachwytowy! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :) zdrowia Aniu. Kisielkuj się, wszystko minie... uśmiechy posyłam

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam taka sama grype, zaraz zrobie kisielek, ktory tutaj jest przysmakiem absolutnie nieznanym, ale mam maka kartoflana, ktora tutaj jest kukurydziana, ten sam efekt daje, i jakis soczek i kisielek gotowy. w gardle mnie strasznie drapie i zmusza do meczacego kaszlu. Smarkam a jakze, ale nie mam takiej fascynujacej pracy jak Ty...ewentualnie moge powyrywac chwasty....zdrowiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie wyszłam z Lu na świeże powietrze, jakoś tak miałam potrzebę się przewietrzyć. Lu miała wprawdzie ochotę wracać, wysikawszy się prawie przy samych drzwiach, bo to leniwy pies jest :) Ale użyłam perswazji, a potem spotkała kumpelkę.
      Nie znają kisielków? To budyni pewnie też nie?

      Usuń
    2. Nie znaja kisielkow zupelnie, ale budynie tak, tutaj sie zwa pudines, w liczbie pojedynczej...pudin. Ot taka ciekawostka.

      Usuń
    3. No, proszę, a mnie się wydawało, że to takie pokrewne dania...
      Właśnie zjedliśmy z mężem budyń śmietankowy :)

      Usuń
    4. Skoro juz sobie opowiadamy o kisielkach...to wlasnie wymyslilam torcik kisielkowobudyniowy. W tym niezwykle bogatym kraju, o nieprzebranych zasobach ropy naftowej..wszystkiego brakuje...a mnie sie chce czegos slodkiego..nie ma maki! ale herbatniki sie znajda..wiec na spod tortu zmiazdzone herbatniki . zmoczone niewielka iloscia mleka (niewielka, bo mleka niet!), potem kisielek z owocow tropikalnych, ktore rosna w ogrodzie, taki twardy kisielek z wielka iloscia maki kukurydzianej, ktora jest, i na samej gorze budyn waniliowy zrobiony nie z proszku tylko znowu z mleka, ktorego nie ma, ale czasem jest, wanilii, cukru, ktorego nie ma, ale kolezanka dala mi troche, bo ma zapasy, i zageszczony maka kukurydziana ktora jest! polany konfitura rozana, ktora dostala w prezencie moja kolezanka od jakiegos Syryjczyka, sprzedajacego dzemy na targu, pewnie spodobaly mu sie jej niebeiskie oczy, Ale pycha...komentarz ma jakby wydzwiek polityczny, a mialo byc o kisielku. Mnie pomogl..gardziolko jakby mniej rozdrapane

      Usuń
    5. Aż zapragnęłam go zobaczyć! I musi być pyszny...
      Mam dżem z róży, mama zrobiła, ale mimo zmielenia, jak kazał przepis, zostały takie blaszki ze skórek. Trochę to przeszkadza, ale da się zjeść. Może trzeba jednak przetrzeć.
      Ale że aż mleka i cukru brakuje?

      Usuń
  6. ależ połączenie!
    zdrówka kochana :******

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdrowiej, Aniu :)
    Nurzania się w albumie zazdraszczam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdrowiej,
    To wspaniale mieć pracę którą się tak lubi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Nie znaczy to, ze każda książka daje dużo satysfakcji i na każdym etapie (nie lubię końcówki przed podpisaniem do druku, bo boje się, że coś przeczyłam).
      Ale często są to dobre książki, a niektóre świetne!

      Usuń
  9. a to dopiero kąsek! mniam!

    OdpowiedzUsuń