Dodatkowa, dość niespodziewana praca.
Gruby katalog wspaniałej wystawy, zakończonej już zresztą. Album raczej.
Zdjęcia, wywiady z autorami, komentarze, eseje.
A więc nurzam się.
Siedzę i redaguję, koryguję, smakuję. Oblizuję się niemalże.
I mruczę z zachwytu.
PS. Oraz smarkam i chrypię i zjadam kisielki, bo wtedy gardło mniej boli.
:)
OdpowiedzUsuńdzieki temu, ze pokazalas swoja tratwe widze cie teraz na niej wyraznie. ;)
Czuję się zobaczona :)))
UsuńPracuje dziś wszak przy biurku, kursuję jednak regularnie ku tratwie, bo jakoś opadam z sił w tym stanie podgorączkowym...
Lubię takie chwile, gdy praca zachwyca :)
OdpowiedzUsuńZa to, że takie mam często, jestem wdzięczna ludziom i życiu :)
UsuńAch Ty nienasyceńcu zachwytowy! :)
OdpowiedzUsuńBo to fajny album jest... :)
Usuń:) zdrowia Aniu. Kisielkuj się, wszystko minie... uśmiechy posyłam
OdpowiedzUsuńKisielkuję. To daje ulgę:)
UsuńMam taka sama grype, zaraz zrobie kisielek, ktory tutaj jest przysmakiem absolutnie nieznanym, ale mam maka kartoflana, ktora tutaj jest kukurydziana, ten sam efekt daje, i jakis soczek i kisielek gotowy. w gardle mnie strasznie drapie i zmusza do meczacego kaszlu. Smarkam a jakze, ale nie mam takiej fascynujacej pracy jak Ty...ewentualnie moge powyrywac chwasty....zdrowiej
OdpowiedzUsuńA ja właśnie wyszłam z Lu na świeże powietrze, jakoś tak miałam potrzebę się przewietrzyć. Lu miała wprawdzie ochotę wracać, wysikawszy się prawie przy samych drzwiach, bo to leniwy pies jest :) Ale użyłam perswazji, a potem spotkała kumpelkę.
UsuńNie znają kisielków? To budyni pewnie też nie?
Nie znaja kisielkow zupelnie, ale budynie tak, tutaj sie zwa pudines, w liczbie pojedynczej...pudin. Ot taka ciekawostka.
UsuńNo, proszę, a mnie się wydawało, że to takie pokrewne dania...
UsuńWłaśnie zjedliśmy z mężem budyń śmietankowy :)
Skoro juz sobie opowiadamy o kisielkach...to wlasnie wymyslilam torcik kisielkowobudyniowy. W tym niezwykle bogatym kraju, o nieprzebranych zasobach ropy naftowej..wszystkiego brakuje...a mnie sie chce czegos slodkiego..nie ma maki! ale herbatniki sie znajda..wiec na spod tortu zmiazdzone herbatniki . zmoczone niewielka iloscia mleka (niewielka, bo mleka niet!), potem kisielek z owocow tropikalnych, ktore rosna w ogrodzie, taki twardy kisielek z wielka iloscia maki kukurydzianej, ktora jest, i na samej gorze budyn waniliowy zrobiony nie z proszku tylko znowu z mleka, ktorego nie ma, ale czasem jest, wanilii, cukru, ktorego nie ma, ale kolezanka dala mi troche, bo ma zapasy, i zageszczony maka kukurydziana ktora jest! polany konfitura rozana, ktora dostala w prezencie moja kolezanka od jakiegos Syryjczyka, sprzedajacego dzemy na targu, pewnie spodobaly mu sie jej niebeiskie oczy, Ale pycha...komentarz ma jakby wydzwiek polityczny, a mialo byc o kisielku. Mnie pomogl..gardziolko jakby mniej rozdrapane
UsuńAż zapragnęłam go zobaczyć! I musi być pyszny...
UsuńMam dżem z róży, mama zrobiła, ale mimo zmielenia, jak kazał przepis, zostały takie blaszki ze skórek. Trochę to przeszkadza, ale da się zjeść. Może trzeba jednak przetrzeć.
Ale że aż mleka i cukru brakuje?
ależ połączenie!
OdpowiedzUsuńzdrówka kochana :******
Dzięki, potrzebuję go:)
UsuńZdrowiej, Aniu :)
OdpowiedzUsuńNurzania się w albumie zazdraszczam ;)
Niesamowity jest :)
UsuńZdrowiej,
OdpowiedzUsuńTo wspaniale mieć pracę którą się tak lubi!
To prawda. Nie znaczy to, ze każda książka daje dużo satysfakcji i na każdym etapie (nie lubię końcówki przed podpisaniem do druku, bo boje się, że coś przeczyłam).
UsuńAle często są to dobre książki, a niektóre świetne!
a to dopiero kąsek! mniam!
OdpowiedzUsuńSuper kąsek:)
Usuń