poniedziałek, 19 maja 2014

O 1:40 ...

... nadal boli mnie gardło.
To pewnie wirusy. Ci drobni goście byli już wcześniej u męża.
Młodsza twierdzi, że nie zalicza się ich do organizmów (wirusy, nie mężów), bo to jedynie kawałeczki namnażającego się białka.
I nie ma co się gorączkować spotkaniem z nimi.
Ja jednak trochę się gorączkuję, choć staram się nie przesadzać i nie przekraczać 37,5.
Nie, żebym była niegościnna, ale bliższe kontakty zleciłam ciałom odpornościowym; one wiedzą, jak się dogadać. Podałam tylko przystawki - sok z cytryny i miód.
Na ciepło.

12 komentarzy:

  1. No to obie jestesmy goscinne, ja tez goszcze te kawaleczki namnazajacago sie bialka, gardlo mnie piecze, glowa jakas nie taka... moja przystawka to herbatka malinowa przywieziona w postaci suszu z Polski. I czekam az sie wyniosa,.. goscie...zycze zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Herbatka malinowa... mniam :) Ja na ogół mam maliny "w soku własnym" robione w słoiczkach przez mamę, ale chwilowo w piwnicy się skończyły. Może znajdę jeszcze ze dwa słoiki malin jeżynowych, takie czarne, mieszanka z jeżyną. Też pyszne - nie wiem tylko, czy też mają takie działanie zdrowotne. A miodek z mazurskiej pasieki mam :)
      I oczywiście też życzę zdrowia, żeby się wirusy nie zasiedziały.

      Usuń
  2. no i świetnie wybrnęłaś z sytuacji... resztę zostaw ciałom!
    Zdrowia życzę :*****

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę zdrowia Aniu!
    Star na gardło poleca lody :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. wspolczuje, Aniu. Odpoczywaj, dbaj o siebie, i pozegnaj tych niesympatycznych gosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie się goszczą, ale mam nadzieję, że wymkną się wkrótce :)

      Usuń
  5. Zdrowiej zdrowiej aniu miła

    OdpowiedzUsuń