... nadal boli mnie gardło.
To pewnie wirusy. Ci drobni goście byli już wcześniej u męża.
Młodsza twierdzi, że nie zalicza się ich do organizmów (wirusy, nie mężów), bo to jedynie kawałeczki namnażającego się białka.
I nie ma co się gorączkować spotkaniem z nimi.
Ja jednak trochę się gorączkuję, choć staram się nie przesadzać i nie przekraczać 37,5.
Nie, żebym była niegościnna, ale bliższe kontakty zleciłam ciałom odpornościowym; one wiedzą, jak się dogadać. Podałam tylko przystawki - sok z cytryny i miód.
Na ciepło.
No to obie jestesmy goscinne, ja tez goszcze te kawaleczki namnazajacago sie bialka, gardlo mnie piecze, glowa jakas nie taka... moja przystawka to herbatka malinowa przywieziona w postaci suszu z Polski. I czekam az sie wyniosa,.. goscie...zycze zdrowia!
OdpowiedzUsuńHerbatka malinowa... mniam :) Ja na ogół mam maliny "w soku własnym" robione w słoiczkach przez mamę, ale chwilowo w piwnicy się skończyły. Może znajdę jeszcze ze dwa słoiki malin jeżynowych, takie czarne, mieszanka z jeżyną. Też pyszne - nie wiem tylko, czy też mają takie działanie zdrowotne. A miodek z mazurskiej pasieki mam :)
UsuńI oczywiście też życzę zdrowia, żeby się wirusy nie zasiedziały.
no i świetnie wybrnęłaś z sytuacji... resztę zostaw ciałom!
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę :*****
Dziękuję :)
UsuńŻyczę zdrowia Aniu!
OdpowiedzUsuńStar na gardło poleca lody :)
:*
czosnkowe jakby co !!
UsuńKiedyś muszę spróbować :)
UsuńZdrówka Aniu :*
OdpowiedzUsuńwspolczuje, Aniu. Odpoczywaj, dbaj o siebie, i pozegnaj tych niesympatycznych gosci.
OdpowiedzUsuńNa razie się goszczą, ale mam nadzieję, że wymkną się wkrótce :)
UsuńZdrowiej zdrowiej aniu miła
OdpowiedzUsuńStaram się :)
Usuń