Dziś byłam w galerii Graże, gdzie wiszą moje rysunki. Jeden z nich został sprzedany. Dowiedziałam się, że wszystkie się podobają, ale większość kojarzy się ze smutkiem lub samotnością i ludzie nie decydują się na zakup.
To ciekawe doświadczenie dla mnie.
Może tak jest - inaczej, jak się popatrzy na obraz w galerii, a inaczej, jak ma wisieć w domu na ścianie. Może w domu ma koić, a nie niepokoić?
Mnie spod ręki wychodzą na razie takie niespokojne.
Wczoraj wieczorem wizyta Starszej przerodziła się w rozmowę przy winie. Przy kilku winach. Potem wróciła Młodsza i popłynęliśmy w dyskusji we czwórkę. Tematy ważne i na szczęście zupełnie niepolityczne. Mąż i Starsza wychodzili na balkon na papierosa nie przerywając wymiany zdań z tymi, co zostawali w pokoju. Sądzę, że dzięki temu o niektórych sprawach wiedzą również inni mieszkańcy osiedla ;)
A ja nie wiem, czy wiem teraz więcej. Może wiem gęściej, ale przez to wcale nie jaśniej?
Może trzeba coś narysować?
to dla mnie nowość-że można nie chcieć niepokoju na ścianie
OdpowiedzUsuńWidać są różne podejścia :)
UsuńGratuluję. Twoje rysunki niepokoją, może dlatego?
OdpowiedzUsuńKoniecznie narysuj.
Coś narysuję :)
UsuńWydaje mi się że przeciętny człowiek chce mieć na ścianie "coś ładnego" i jeszcze żeby mu to pasowało kolorystycznie do kanapy i foteli. Obawa przed oceną innych także wstrzymuje ich przed wniesieniem do swojego wnętrza czegoś innego i kontrowersyjnego, w końcu fotografujesz odpadki, a to w odczuciu wielu nie może być ładne.
OdpowiedzUsuńJa czuję w tobie wielki niepokój Aniu i on przenika do twoich zdjęć, ale przez to są one właśnie takie interesujące!
Mario, to nie chodzi o zdjęcia, tam wiszą rysunki :)
UsuńW zdjęciach też jest niepokój. I czasem brzydota. Nie zdjęć, tylko obiektów.
UsuńTak, masz rację Hano.
UsuńMarija wyjęła mi z paszczy, więc nie będę się powtarzać. Ciągle mam do czynienia z ludźmi, którzy chcą "coś ładnego". W sztuce nie szukają emocji, bo nie wiedzą, że sztuka może je wywoływać. Mają być kfiatki - najlepiej słoneczniki. Ale tymi się nie przejmuj i rysuj swój niepokój.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tylko z niepokoju bierze się tworzenie... Chyba :)
UsuńO to, to!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa tam lubię takie "niepokoje". One intrygują, miast powszednieć.
OdpowiedzUsuńLudzie różnie reagują. Moja koleżanka kupiła kiedyś obraz, podobał się, ale w końcu go komuś oddała, bo.... niepokoił ;)
UsuńChyba lepiej rozmawiać, niż nie rozmawiać...Przynajmniej emocje wypływaja z człowieka na bieżąco. Akcja - reakcja. Rysunki i wiersze nie załatwiaja przeciez wszystkiego.One są juz po...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Choć czasem bywają wewnątrz, jako część zachodzącego procesu.
UsuńMaria trafiła w sedno.
OdpowiedzUsuńA Twoje niepokoje, czy też pokoje duszy Twej są fajne. Wyrażaj je.
Narysuj koniecznie:)
Książkę dostałam i powąchałam. Przeczytałam początek. Pięknie się zapowiada. Dzisiaj, mam nadzieję, nic mi nie przeszkodzi, żeby ją przeczytać w całości.
UsuńNiech się dobrze czyta, Kalipso :)
UsuńAniu, ja też książkę dostałam. (Napisałam o tym pod postem wtorkowym, nie wiem, czy zauważyłaś). Czyta się znakomicie!
OdpowiedzUsuńJulito, przepraszam, to dzień bytomski i dwa ostatnie komentarze mi umknęły...
Usuń