Mundur Dziadka F.
Szczelnie okrywający go materiał, spodnie wpuszczone w buty, koszula zapięta pod szyją.
Nie pokażę go.
Szwab, hitlerowiec – wołały za mną dzieci na podwórku, gdy się kłóciliśmy.
Mundur Dziadka F. rozbiera mnie. Zdejmuje ze mnie lata nauki, wytrąca z ręki długopis, książkę.
Zostaję naga. Bezbronna.
Aniu, jesteś odziana wielką wrażliwością:)
OdpowiedzUsuńWłasnie zdałam sobie sprawę, że bałam się otworzyć komentarz.
UsuńJakie to wszystko jest trudne.
Nie jesteś Aniu bezbronna. jak widać.
OdpowiedzUsuńczasem tak się czuję, Mar. I chyba już to akceptuję. To chyba dobrze.
UsuńZrobiło mi się bardzo przykro, gdy dzieci Cię przezywały. Tylko tyle chciałam napisać. Historie jak z Rózy rzeczywiscie....pozdrawiam Cię mocno
UsuńW mojej rodzinie jest historia, która ciągnie się za naszym nazwiskiem od bardzo dawna. Ja sama ani się tym nie przejmuję, ani tym bardziej nie biorę na siebie odpowiedzialności za nią, mimo to, jest osoba w mojej rodzinie, którą za nią szykanują i oceniają. To strasznie przykre, gdy dorośli ludzie chcą rozliczać innych za zachowanie i czyny ich dziadków czy pradziadków. Bo jeśli chodzi o dzieci to niestety im zawsze wolno wszystko mówić.
OdpowiedzUsuńTwoje pisanie jest przejmujące i niekiedy wzruszające, dla mnie nie demaskuje Twojej bezradności, tylko właśnie akceptację rzeczywistości.
pozdrawiam!
Dziękuję, Mel:)
UsuńAniu
OdpowiedzUsuńsłów mi brak.
Idę więc do Pąka :)
Pewnie bylo by Wam wszystkim latwiej na Ziemiach Odzyskanych. Tutaj historia ma jakby wiecej wypustek, myslnikow i cudzyslowow. Mojemu sercu bliskie sa takie pogmatwania.
OdpowiedzUsuńps. wciaz nie moge komentowac z domu, wiec podgladam Cie z pracy - stad brak polskich znakow. Czytam na biezaco. Pozdrawiam serdecznie.