pusto w środku we mnie szkieletu mięśni sama skóra wszystko ucieka nie zatrzymuje się beznadziejna żałosna to słowo lepiej oddaje rzeczywistość niż sama rzeczywistość robię coś robie bo to zostaje tak myślę żeby całkiem nie zniknąć mówią świetnie dobrze jesteś dobra wierzę na chwilę a potem znowu pusto żałosna litują się pewnie tylko nie mam miejsca by zatrzymać to nie umiem nie rozumiem nie wiem egocentryczna za bardzo nie wiem
strumień
Chciałabym umieć czuć inaczej. Nie potrzebować co chwila potwierdzenia, że jestem akceptowana. Nie potrzebować tyle cudzego ciepła. Wierzyć, że coś daję naprawdę. Że ktoś może chcieć być przy mnie.
To też minie. Minie.
pisałaś Aniu coś o blogosferowym współodczuwaniu, czy jakoś tak:)
OdpowiedzUsuńwiec
więc
jutro miałam w notce zamieścić ten utwór z tym teledyskiem z filmu. To mój ukochany film:) Muzyka absolutnie wkręcająca, słucham jej bardzo często i tak z 20 razy pod rząd :)a co?!! lubię ją:)
a co do Ciebie, to martwię się o Ciebie :/
Viki, widzisz tak mam dosyć częśto, że trudno mi ugruntować w sobie dobre myślenie o mnie samej. Czyjeś dobre słowa przelatują, jakby nie miały się na czym we mnie zatrzymać. Dziś miałam przez chwilę wrażenie (najprawdopodobniej niesłuszne), że kogoś zmęczyłam moją obecnością i już wydałam się sobie żałosna...
UsuńJestem optymistką tego typu, że świat widzę jako fajny, tylko siebie nie zawsze... Ale pracuję nad sobą:)
A co do pierwszego fragmentu notki to nie dowód afazji, tylko leciutka stylizacja na strumień świadomości.
Dziękuję, Viki.
ja też afazji nie dostrzegam, dostrzegam strumień za to:)
Usuńo afazji nawet nie pomyślałam :)
OdpowiedzUsuńa opisywany problem wynika pewnie też z Twojej wrażliwości
Usuńchlip chlip oczywiście i moja nuta i muzyczna i notkowa. mnie ostatnio ktoś tak miłymi słowy potraktował, że potrzebowałam trzech dni, aby jakoś to sobie poukładać. a wypowiedziane słowa bolały tym bardziej, że dotykały najczulszych punktów. Tak bywa. To mija.
OdpowiedzUsuńtrudno jest ufac czasami swojej ocenie rzeczywistości.
trudno jest ugruntowac sobie ciągły i stały obraz siebie.
A jeszcze jak się ma doświadczenia tego że ktoś tą wartosć kwestionował - to tym bardziej jest to trudne.
Wczoraj o tym samym myślałam, od czego to moje poczucie wartości zależy i zrozumiałam, ze od niczego zewnętrznego zależeć nie może, bo wszystko płynie, zmienia się i to co postrzegałam za powodzenie, zmienia się w porażkę i odwrotnie.
Swojej wartości wciąż szukam i ufam tym ludziom, którzy mnie kochają, cenią i dobrze mi życzą.
Mar, najdziwniejsze jest to, że nikt mi nie powiedział nic, co by mogło mnie zranić, nic. A wręcz przeciwnie. A ja tak chłonę to ludzkie ciepło, że po prostu czasem wydaje się sobie infantylna i że nadużywam, narzucam się.
UsuńBardzo nie lubię potrzebować. Nie lubię siebie potrzebującej. A potrzebuję. Taki myk:)