niedziela, 8 września 2013

...

najadłam się sernika i lodów śmietankowych
chciałam posprzątać szafę, ale nie umiem wyrzucić rzeczy, których nie nosiłam pewnie pięć lat
nie zrobiłam prania ręcznego, które czeka od paru dni
moje biurko woła o ścierkę i chce uwolnić się od stosu kartek
po obiedzie zostały dwa kawałki ryby, więc zjadłam je
"ile przytyłaś?" Nie wiem "To się zważ"
idąc do kuchni, wpadłam na drzwi
nie wiem, czy mam marzenia
wszystkie grzechy pamiętam
cały czas

41 komentarzy:

  1. bo niedzielna praca w niwecz się obraca! Niedziela dzień odpoczynku i przyjemności. Żadne sprzątanie szaf ni biurka się nie przemknie. Na grzechy polecam spowiednika i pokutę - spowiednik i pokuta na miarę grzechów. Tymczasem tulę ciepło i mocno :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Emuś, to nie chodzi tylko o niedzielę. Pisze bardziej ogólnie...
      Ściskam.

      Usuń

    2. Ja tu sie "zabawiam" na blogu, a mam jeszcze do jutra do napisania plan wynikowy, plan wychowawczy, arkusze wspierania uzdolnień oraz opinię o uczniu do poradni. Psy maja chore uszy, Norcia w sobotę idzie na operację guzka gruczołu piersiowego.
      Nikomu chyba teraz nie jest lekko...
      I.

      Usuń
    3. każdy dzień może być niedzielą... taką poprzedzającą poniedziałek czyli dzień pełen pracy. Na każdą czynność przychodzi kiedyś czas... i na Twoje "wielkie porządki"(ogólnie) też przyjdzie - i może nawet będą one przyjemnością :***

      Usuń
    4. Wiem, rozumiem ideę.
      Ale po prostu czuję, że coś się we mnie osadza gnuśnego, i tak się jeszcze spycham w te gnuśność, żeby już sobie w końcu powiedzieć, że jestem żałosna, beznadziejna.
      I jeszcze w dodatku marudząca na blogu ;)

      Usuń
    5. blogi są nie tylko do dzielenia się pięknymi obrazami czy radością, ale również odsiewania myśli przykrych, czego najlepszym dowodem jest mój własny.... czasem trzeba spaść na jakiś schodek niżej, żeby odbić sie z nową energią do góry. Mam nadzieję, że ten spadek nastroju, podzielenie się nim z nami i czytanie naszych komentarzy będzie dla Ciebie trampoliną do schodków wyżej. Sprzątanie nie kończy się nigdy, a rzeczy nie wyrzucone wracają do łask i jeszcze mogą się do Ciebie uśmiechnąć :) Jesteś twórcza i sentymentalna ... i za to kochamy Cię my za to kochają Cię najbliżsi... zmiany na siłę, bo tak należy, nigdy nie wychodzą! Całuję :***

      Usuń
    6. Wasze komentarze dają niesamowicie dużo, często podnoszą mnie na duchu. Mam nadzieję, że jakoś się w sobie zbiorę.
      :***

      Usuń
    7. na gnuśca trzeba coś poradzić!
      to musi być jak "w pysk szczelił"
      wybacz, ale jestem zwolennikiem radykalnych decyzji:D

      Usuń
    8. A ja często odkładam na "pojutrze" ;)

      Usuń
  2. Z dobrych wiesci: ryba nie tuczy :)
    Nie pozbywaj biurka szat, bo Ci tej nagosci nie zapomni, ono stworzone do pracy a nie do wygladania.
    Szafiafki mowia ze sie ubran z takim stazem nie wyrzuca!
    Pralka tez ma funkcje pranie reczne, ale w sprawie grzechow to nie wiem, sama mam sporo i nie wiem jak zapomniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ryba moze nie tuczy
      ale sie tuczy ryba ostatnio bardzo :PP

      Usuń
    2. Lamia - wszystko racja, ale...
      Poczułam bardziej niż zwykle, że może nie nadaję się. Pewne rzeczy, które chciałabym zrobić, są zawsze na pojutrze i nieczęsto udaje mi się to przewalczyć...

      Rybciu :*

      Usuń
    3. a ja nadal nie widze w tym nic .... nienaturalnego:)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ale czy ja się na nim sprawdzę?
      Czy się nadaję?

      Usuń
  4. Aniu, przed rozpoczeciem roku szkolnego, kiedy robilam porządek w klasie,spadło mi na głowę ciezkie wieko od skrzyni. Bolało, byłam nawt na pogotowiu. Na drugi dzień rano wstałam wcześniej niz zwykle i ze szczęścia, że żyję, zaczęłam myć podłogi. W domu stwierdzono, że "walnięcie" dobrze mi zrobiło. Przydało by sie , żeby i Ciebie ktoś puknął w odpowiednie miejsce.
    Jak będziesz we Wrocławiu, daj znać, chętnie to zrobię...
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niechętnie się nastawiam do tego rodzaju bodźców z zewnątrz. Mogłabym się wkurzyć ;)

      Usuń
  5. A co robią "wkurzone kotki"?
    I.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, sprawdź hormony.
    Ja od dwóch miesięcy wsuwam Soyfem i zauważam wielką stabilizację emocjonalną w nawet dużych stresach. Jakbyś jednak chciała być "puknięta", to podam telefony na maila.
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tu PMS raczej może mieć coś do powiedzenia.
      Ale kiedyś będę w końcu musiała hormony sprawdzić.

      Usuń
    2. A jak leczysz PSM?

      Usuń
    3. Trwa jeden dzień, więc przeczekuję :)

      Usuń
  7. Ale głos masz jak słowik!
    Zapewne ładnie śpiewasz?
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko próbuję, rodzina każe mi zamilknąć :)

      Usuń
  8. Weź Ty kochana, wyślij na urlop swojego prokuratora i swoją wiecznie oskarżoną! Na miejscu zostanie wtedy cudowna Ania, zagubiona i pewnie niestety tęskniąca za urlopowanymi. To okropne, że oni tak mocno wrastają, że prawie się nie da bez nich żyć. Każdy ma swoich męczycieli ...
    Gdybyś tak mogła nie pamiętać o grzechach i przypomnieć sobie marzenia.
    Bardzo życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie do czegoś męczyciele nam potrzebni jednak albo nie, tylko za słaba jestem...

      Usuń
  9. Witaj Aniu :) Podczytuję Twojego bloga już jakiś czas i chyba nadszedł ten moment, żeby w końcu się odezwać.
    Pod wieloma Twoimi postami mogłabym się w sumie podpisać. Większość z nas ma w sobie takiego oskarżyciela i paskudę, która tylko czeka, żeby znów nam wmawiać, jacy to beznadziejni jesteśmy. Znam to do bólu z autopsji, ale sukcesy w tej materii też posiadam :)

    Wszystkich ciuchów nie ma co wyrzucać, ja tak zrobiłam i niektórych do dzisiaj żałuję ;) Papiery muszą nabrać mocy urzędowej i dopiero wtedy można je zarchiwizować w koszu. A Twoja pralka ma z pewnością opcję "pranie ręczne", może daj jej się wykazać? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło Cię przywitać :)
      Moje paskudy wewnętrzne tez kiedyś były bardziej rozpanoszone, teraz są o wiele słabsze.
      Jestem chyba po prostu zmęczona...

      Usuń
  10. Radzę po dobroci -zastanów się nad wywalaniem ciuchów:)
    Po Grzesiu doszło mi jakieś 6 kg -nie do ruszenie -a minęły dwa lata i metodą małych kroczków schudłam 8!Tyle, że ciuchy sprzed ciąży wydałam, bo nie wierzyłam , że mogą się przydać i teraz muszę na nowo kompletować garderobę!:)I nie oskarżaj się o pierdoły, bo się zapętlisz!:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja waga też jest bardzo ruchoma i już wiem, że na każdą opcje muszę mieć rozmiar w szafie...

      Usuń
  11. Aniu, zapisuję Ci krótki wyjazd. :) Jeśli to nie pomoże, zajmiemy się dalszym diagnozowaniem. ;)

    Buźka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Receptę chyba zrealizuję, choć jakieś drobniejsze demony próbują mi popsuć plany.
      I jeszcze straciłam numer telefonu do Ciebie, bo miałam zapisany w aparacie, co to się był zepsuł. Zadzwonisz?

      Usuń
    2. Zadzwonię. Bardziej tak wieczorem. :)

      :*

      Usuń
  12. też mam kłopot z wyrzucaniem z szafy, ale po jakimś czasie okazuje się, że pozostawienie było jednak dobrą decyzją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem wiem, że czegoś nie założę, ale i tak nie wyrzucam... jakiś sentyment.

      Usuń
  13. oj, chyba muszę wyczarować jakąś nalewkę na dobre zapominanie..
    :*

    OdpowiedzUsuń